sobota, 16 sierpnia 2014

Samotny wilk cierpi najbardziej

Mila Winchester
87-letni wilkołak
Choć wygląda i zachowuje się dwudziestoletnia dziewczyna
Pokój numer 10, piętro IV w Akademiku
Samotna
Wystraszona
Traktuje Instytut jak nową watahę
Poprzednia została doszczętnie wybita
Córka Alfy
Choć sama do władzy nigdy się nie pchała
Malutkie ciałko jak na wilka, nawet po kompletnej przemianie
Nadrabia tę jedną wadę szybkością 
Dopiero niedawno opanowała swoje moce
Rude futro jej klątwą
Tęskni za rodziną


Urodzona w Cavan w Irlandii. Dziewczę w ogóle do wilka niepodobne. Jeszcze w czasach, gdy żyła wraz ze swoją watahą, śmiano się, że nie może być wilkołakiem czystej krwi, tylko zwykłym kundlem. Mila zawsze bowiem była zbyt ufna wobec obcych, a często i naiwna, przez co jej ojciec zawsze kazał jej się trzymać blisko stada. Wesołe usposobienie i zbyt duży optymizm także nigdy nie były cechą charakterystyczną dla członków jej rodziny. Dochodziło do tego jeszcze zbyt małe jak na wilkołaka ciało, które początkowo kiepsko nadawało się do polowań i walki. Dopiero po jakimś czasie Mi nauczyła się, jak skutecznie wykorzystywać swoje niepozorne gabaryty, ćwicząc zwinność i szybkość swojego ciała. W połączeniu z nieprzeciętną siłą, z upływem lat spędzonych na ciężkich treningach udało jej się za bardzo nie odstawać od reszty stada.
Jej spokojne życie zawaliło się z dnia na dzień, gdy po powrocie ze zwiadu zastała w lesie jedynie martwe zwłoki członków swojej rodziny. Do dziś nie wie, kto i dlaczego wymordował jej klan.
Nagła śmierć członków watahy wywołała w niej tak duży szok, że przez trzy lata ukrywała się przed niewidzialnym wrogiem i zachowywała jak prawdziwe dzikie zwierzę. Samotność sprawiła jej tak ogromny ból, że jedynym, czego pragnęła, była natychmiastowa śmierć.
Pewnego deszczowego poranka, w przypływie desperacji zaatakowała nefilima, który akurat wkroczył na jej rewir. Wiedziała, że jest zbyt słaba i chora, żeby chociażby go drasnąć, jednak miała nadzieję, że mężczyzna ukróci jej cierpienia i ją zabije, gdyż sama nie miała na tyle dużo odwagi, żeby popełnić samobójstwo. Nefilim, którego spotkała zaskoczył ją jednak, proponując, że pomoże jej się pozbierać i zabierze do Instytutu Nocnych Łowców, jeśli ta zgodzi się walczyć z demonami.
Początkowo nie czuła się zbyt dobrze w tym przybytku tak zachwalanym przez jej niedoszłego zabójcę. Roiło się tu od wampirów, które pomimo tego iż powinny być jej sprzymierzeńcami i tak łypały na nią wściekle na każdym kroku. Dochodził do tego też fakt, że przez kilka miesięcy czuła się jak pasożyt, niezdolna do walki i żerująca na pomocy innych.
W Instytucie mieszka już od trzech lat i na chwilę obecną niemal całkowicie zaaklimatyzowała się w nowych warunkach. Innych mieszkańców tego przybytku zaczęła traktować jak nową rodzinę i gotowa jest poświęcić życie dla ich obrony. Bardzo posłuszna rozkazom, czasem zbyt porywcza, boi się samodzielnych inicjatyw. Lubi trzymać się blisko grupy, zawsze stara się otaczać zaprzyjaźnionymi istotami. Bardzo przyjaźnie nastawiona do każdego nowego członka, z oczywistych powodów z odpowiedniej odległości przygląda się wampirom, ale i tak posiada obecnie poczucie, że są to członkowie jej rodziny o których trzeba dbać.

_____________________________
Jeśli coś pokręciłam, to krzyczeć!
Witam wszystkich serdecznie
Buzi Mili użycza Susan Coffey
Moja panna dogada się z każdym, więc problemów z wątkami być nie powinno
Zdarza mi się odpisywać raz na kilka dni, ale staram się to robić jak najczęściej

5 komentarzy:

  1. [ Witam serdecznie w Instytucie! Karta przypadła mi do gustu. Jest dobrze napisana, przez co czytało mi się ją lekko i przyjemnie. Prosiłabym jedynie o dodanie informacji o miejscu urodzenia Twojej postaci i wtedy wszystko będzie się zgadzało, administracja nie będzie się miała do czego przyczepić. Mila to taki sympatyczny wilczek, takie odnoszę wrażenie. Nie wiem jak by to wyszło z moim Marco, który, o ile niczego nie zepsuję, nie jest typem grzecznego chłopca, ale zapraszam do wątku, jeżeli tylko chcesz, a nawet możemy zrobić powiązanie. Twój pokój mieści się na piętrze czwartym, a jego numer to dziesięć. Życzę miłej i długiej zabawy ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Och, wampirki są fajne c: Co Ty na to, żeby dziewczyny kiedyś się spotkały, i oczywiście, miały ze sobą na pieńku? Wiesz, wampir i wilkołak, to raczej dziwne by było, gdyby za sobą przepadały. Albo, przykuła mą uwagę wzmianka że jej rodzina została zabita. Jeśli zrobiły to wampiry, Sophie mogła być wśród nich, i to właśnie ją Mila mogła zauważyć i zapamiętać. Po latach się spotykają tutaj i... cóż, może nie być za wesoło xD]
    Sophia

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Cześć, tak przyszłam się przywitać, bo widzę że obie reprezentują jedną rasę. Ba, nawet mieszkają pokój w pokój. Co powiesz na stworzenie jakiegoś ciekawego wątku? Mogłyby się zaprzyjaźnić. Mila mogłaby sprawić, że Leah poczułaby się nieco pewniej w Instytucie. Piszesz się? :3 ]

    Leah

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Jasne! Pomysł mi się bardzo podoba, więc zaczynam :) ]

    - Żaden ze mnie nauczyciel – burknął. Przekraczając próg gabinetu dyrektora, nie zdecydował się usiąść na jednym z foteli, które wskazał mu Palmer. Albo stał naprzeciw niego, spoglądając się postać mężczyzny, widywaną codziennie. Nie rozumiał tylko czemu, czy to rankiem, czy późnym wieczorem natykał się na niego. Przechadzając się po błoniach, jak również teraz po jego gabinecie zawsze czuł na sobie jego wzrok. Nie wiedział dlaczego jest obserwowany przez samego dyrektora, a jego prawa ręka w postaci niziutkiego Harolda mierzy go zawsze nieufnym spojrzeniem, jednak snuł domysły. W duchu jednak modlił się, aby nie miał racji i owym postępowaniu, w którym doszukiwał się podtekstów, nie było nic dziwnego. Wszystko miało się opierać na trosce o Instytut.
    - Wierzę, że się nadasz – odparł spokojnie John Palmer. – Dziewczyna jest nowa, brak jej odpowiedniego doświadczenia. Ktoś ją musi wciągnąć w nasz świat. Na pierwszą misję też nie puszczę jej samej, to byłaby pewna śmierć. Szczęście nieczęsto się zdarza. – Marco skinął lekko głową. Nie mógł się przecież sprzeczać z najważniejszym organem w budynku. Zatrzymał się przed dużym oknem z dłońmi schowanymi do kieszeni. Spojrzał na zachodzące słońce. Jego gorące promienie dotykały jego bladej twarzy. Wytężając słuch, usłyszał kroki. Wiedział, że się zbliża i lada moment wejdzie tutaj, a następnie oboje udadzą się na misję. Jak trudną? Tego nie wie nikt. Nie zawsze coś, co uważane było za łatwe jest takie.

    Marco

    OdpowiedzUsuń
  5. 48 yrs old Librarian Eleen Mapston, hailing from McBride enjoys watching movies like The End of the Tour and Sailing. Took a trip to Rock Drawings in Valcamonica and drives a Grand Prix. kliknij na strone

    OdpowiedzUsuń