Niklaus Sørensen
– Co? – kobieta uniosła się z pościeli, wspierając swe wątłe ciało na łokciach – Ile?
– Pięćset dwadzieścia osiem. – odpowiedział blondyn leniwie, nie otwierając oczu nawet na milimetr.
Brunetka spoglądała na niego z niedowierzaniem. Co prawda wyglądał na dojrzałego faceta, który zdecydowanie wiedział czego chce, ale żeby aż…
– Pięćset dwadzieścia osiem? – powtórzyła po nim cicho, a następnie uniosła się do pozycji siedzącej, zasłaniając nagość bawełnianą, białą pościelą – Przecież… Przecież wyglądasz na trzydzieści kilka. – pobladła, a on czując jej przyspieszone tętno niechętnie uniósł jedną z powiek.
– I tyle posiadam. Fizycznie, skarbie. – znów przymknął oko i chwytając ją kurczowo w talii, wciągnął kobietę z powrotem pod swoją pierzynę.
Napawał się jej strachem. Każdy jej włosek, który jeżył się teraz na jej skórze, każda kropelka potu, która w zalążku pojawiała się pod cebulkami jej włosów była dla niego swego rodzaju satysfakcją, z której za nic w świecie nie chciał rezygnować. Czuł, jak napiera na niego dłońmi, jak wszystkie partie jej mięśni spinają się, aby oswobodzić się z żelaznego uścisku jego szerokich i nieludzko silnych ramion.
– Puść mnie. – syknęła spomiędzy zaciśniętych zębów.
Zdziwiony, uniósł obie brwi i rzucił jej wymowne spojrzenie, nadając mu żartobliwie smutny charakter.
– Jeszcze przed sekundą prosiłaś o coś innego, a teraz chcesz uciekać? – powiedział nonszalancko i przybliżył swoje usta do płatka jej lewego ucha – Ani mi się śni. – szepnął.
– Puść mnie – zagroziła ponownie, gwałtownie unosząc głos – bo jeśli tego nie zrobisz, to spotka cię coś o wiele gorszego!
No i rozpoczęła się panika. Jej piskliwym krzykom i pojękiwaniom towarzyszył tylko gromki śmiech mężczyzny.
– Kochanie. – przerwał to przedstawienie, skupiając uwagę towarzyszki na swojej głębokiej barwie głosu – Kochanie. Przeżyłem krwawą rewolucję francuską, byłem na wakacjach w Karolinie Południowej, kiedy w Ameryce wybuchła wojna secesyjna, a podczas drugiej wojny światowej, kiedy ludzie ukrywali się po lasach, ja umilałem sobie czas krajobrazem obozów koncentracyjnych. – pogłaskał ją pieszczotliwie po głowie – A ty mówisz mi, że jest jeszcze coś gorszego, co możesz mi zgotować?
Zamilkła. Jej umysł nie chciał dowierzać jego słowom, lecz serce w piersi pompowało krew zbyt szybko i zbyt mocno, aby choć częścią siebie nie uważała jego historii za realną. Przełknęła głośno ślinę, odpuszczając pozostałe pokazy siły i pazurków. Nie miała szans.
– Co mi zrobisz? – nie odważyła się nawet na niego spojrzeć.
– Zjem cię... – zamruczał i ucałował jej gęste, brązowe włosy, wdychając powoli jej zapach.
– To znaczy? – spytała niepewnie z filuternym uśmiechem, mając nadzieję na kolejny seks i porzucając wszelkie dotychczasowe lęki.
Miał dość jej pytań. Przeczesał wzrokiem sufit pomieszczenia, a jedna z jego dłoni zanurzyła się pod kołdrą, łapiąc delikatnie pierś kobiety. Obrócił się w jej kierunku i przybliżył się znacznie, osuwając tym samym swoje ciało o kilka centymetrów tak, aby móc zrównać swoje usta z jej łabędzią szyją.
– Nic. – złożył na jej skórze subtelny pocałunek – Dla ciebie, nie znaczy to już zupełnie nic.
Niemy krzyk wydobył się z gardła brunetki, kiedy mężczyzna zatopił w niej swoje kły, plamiąc czerwienią śnieżnobiałe prześcieradło. Tym razem krzyknęła już po raz ostatni.
POWIĄZANIA | PUBLIKACJE
Na wątek chętni jesteśmy zawsze. Witamy.
(Faworyzuję, czasem.)
[Witam serdecznie! Kartę przeczytałam już jak była w roboczych i nie mam się do czego przyczepić :) Jest bardzo dobrze napisana i czyta się ją przyjemnie. Pokój, który przydzieliłam Klausowi mieści się na 3 piętrze, a jego numer to 6. Niedługo również Bastian zawita na bloga, a wtedy możesz odezwać się w sprawie wątku ;) Życzę miłej zabawy i dużo weny!]
OdpowiedzUsuńBastek
[ Cześć, fajny wampirek, no i Alexander <3 Uwielbiam tego pana i chcę go zobaczyć w "Tarzanie". Jeśli masz chęć na wątek, to zapraszam serdecznie i życzę dobrej zabawy :) ]
OdpowiedzUsuńAudrey
[ Jaki fajny Pan** Może jakiś wątek? Nie mogę jakiegokolwiek wymyślić przez to iż nie ma opisanego charakteru ale możemy razem coś wymyślić]
OdpowiedzUsuńMelanie
[Zakochałam się, tylko tyle powiem. Czytając kartę w mojej głowie pojawiła się tylko myśl cholera, tak właśnie miałby wyglądać, i dokładnie taki miałby być mąż Sophie. No ideał, kurcze! Zapraszam do siebie, żeby nudno nie było c:]
OdpowiedzUsuńSophia
[ Jeżu kolczasty, ależ on przystojny *-*, no, ale dobra, nie przeciągając - witam na blogu i życzę miłej zabawy. A jak najdzie chęć albo znajdzie się jakiś pomysł, to chyba zaproszę pod karę Leah na jakiś fajoski wątek ;) ]
OdpowiedzUsuńLeah
kartę*
Usuń[Dzień dobry! Oczywiście przyszłam się przywitać i zaprosić do wątku. :)]
OdpowiedzUsuńIsabelle
[ Możemy ich tak poznać, Mel będzie się błąkała po korytarzu najprawdopodobniej pijana i On może niechcący poczytać w myślach? I może znaleść coś tam ciekawego... I ona będzie zafascynowana wampirami i spróbuje go o coś zapytać a że będzie pijana...mogą wyniknąć ciekawe rozmowy i może jakieś powiazanie? ]
OdpowiedzUsuńMelanie
[Och, bardzo mi odpowiada takie powiązanie c: Czyli wypada że to ja mam zacząć? Jeśli tak, to musisz trochę poczekać, bo mam jeszcze jedno zaczęcie, a coś mi wena uciekła... :c]
OdpowiedzUsuńSophia
[ Wydaje mi się, że nocne eskapady wcale nie mogą być jej obce, w końcu Łowcy, których tak się obawia śpią wówczas ze stelą schowaną pod poduszką ;) Co do powiązania naszych postaci w jakimś wątku, coś mi po głowie chodzi z tym czytaniem w myślach. Może coś z jej myśli zainteresowałoby go na tyle, żeby zechcieć nawiązać kontakt ze swym naturalnym wrogiem, z resztą... nie ma się przecież czego obawiać, bo niby co mogłaby mu zrobić tak krucha osóbka, która doświadczeniem do pięt mu nie dorasta. ;) Nie wiem czy to powyżej pomogło choć trochę w jakimś nakierowaniu na wątek, jeśli nie to może innym razem któraś z nas wpadnie na coś konkretniejszego :3 ]
OdpowiedzUsuńLeah
[ Lubię mieć powiązania ze stażem. Z reszta oboje są dość wiekowi, więc na pewno musieli się już spotkać. Pomoc w ucieczce z Salem to świetny pomysł, bo moja Audrey była wtedy zbyt zagubiona, żeby sobie samej dać radę. Tylko nie wiem, czy wampir zrobiłby to z dobroci serca, czy miał jakiś ukryty zamiar. Mam jeszcze pytanie czy robimy z tego wątku jakieś dramaty? ]
OdpowiedzUsuńAudrey
[Przerażająco cudowna postać *-* I jeszcze to imię... *__* Rozpływam się. <3 Zapraszam do siebie :) Karta do przodu ;)]
OdpowiedzUsuńVanessa.
[ Okej, co powiesz na to by Leah była świadkiem tego, jak Niklaus pożywia się na jakiejś kobiecie? A dalej, cóż... Manning pewnie podeszłaby do niego by mu wygarnąć, że nie szanuje daru jakim jest życie, że nie może go ot tak gasić, że nikt mu nie dał roli Boga w tym teatrzyku. Taka próba umoralniania z strony wilczycy mogłaby go rozbawić albo wręcz przeciwnie. Marne mam pomysły o takiej porze. ]
OdpowiedzUsuńLeah
[ Ok, pomysł mi się podoba. Zaczniesz ?]
OdpowiedzUsuńMelanie
[twoj wampirek brzmi pysznie, wiesz? moge go zjesc na deser ;)]
OdpowiedzUsuńElena
Zazwyczaj kiedy wracała wspomnieniami do dawnych czasów, omijała te, związane z mężem, oraz życiem u jego boku. Można by nawet rzec, że starała się je zapomnieć, wymazać z pamięci. Zrzucić do pudełka z napisem Nie otwierać!Bo tamte chwile były bolesne, przyprawiały ją o dreszcze, oraz pokazywały, jak głupia była w tamtych czasach.
OdpowiedzUsuńMęża zdradzała od chwili, kiedy zamienił ją w wampira. W tamtych momentach myślała że on tego nie zauważał, że nadal ją kochał, i myślał, że była mu wierna jak od początku małżeństwa. Oczywiście, na początku tych zdrad była bardzo nieporadna, i Felix dość szybko zorientował się, co tak naprawdę Sophia robi za jego plecami. Pamiętała, że pierwszego jej kochanka rozerwał na strzępy, a ona musiała to wszystko oglądać. W tamtej chwili była przerażona, rozgoryczona, zraniona, bo odebrał jej kogoś, u czyjego boku czuła się w końcu szczęśliwa. Jednak to i tak nie powstrzymało ją przed kolejnymi zdradami. Wiedziała jednak, żeby potem się nie przywiązywać, że to mają być jedynie miłe chwile, nic więcej. Żadnych uczuć, żadnych zauroczeń.
Wszystko zmieniło się chyba z chwilą, kiedy poznała Niklausa. Wywarł na niej ogromne wrażenie, dlatego też dość szybko znaleźli wspólną drogę do... łóżka. Ciągnęło się to przez długi okres czasu. Aż w końcu wpadła, choć wiedziała ze to nie ma sensu. Bo Niklaus nie czuł tego samego, co czuła Sophia. Nie darzył ją żadnym większym uczuciem. I chyba to też było powodem, dla którego uciekła, odcięła się od dawnego życia, zapomniała.
Wspomnienia jednak wróciły z chwilą, kiedy zobaczyła go w Instytucie, na jednym z korytarzy, którym zmierzała w stronę biblioteki. Jakby ktoś zdzielił ją deską w twarz, dosłownie. Stanęła jak wryta, mając to dziwne uczucie, że zaraz zemdleje, kiedy go zobaczyła. Czy chciała uciec ? Oczywiście! Ale nie była w stanie, bo nogi miała jakby wmurowane w podłogę.
Sophia
Pamiętałam tylko jak siedziałam gdzieś w korytarzu pijąc wszelakie trunki jakie miałam pod ręką, a w skład tego wchodziło chyba wino, jakieś piwo i prawdopodobnie czysta...a może zamiast tego wypiłam rum? Nie pamiętam co piłam ale wiedziałam nawet teraz że chciałam się schlać do nieprzytomności by zapomnieć o tym wręcz okropnym dniu. Nie dość że jakaś dziewczyna napatoczyła mi się pod ręce gdy akurat trenowałam, przez co prawie złamałam jej rękę, to ponadto jakiś chłopak zaproponował to bym spędziła u niego noc. Bezczelny gnojek dostał za swoje a ja musiałam zwiać gdzieś zdala od ludzi. Przyzwoitym miejscem było czwarte piętro gdzie usiadłam i zaczęłam pić. Wstałam chwiejnie i rówie chwiejnym krokiem ruszyłam do swojego pokoju by położyć się spać. Kręciło mi się w głowie a plecy bolały mnie nie miłosiernie przez upadek z kilku stopni. Wspomniałam że pobiłam chłopaka na schodach?
OdpowiedzUsuńNie pomagały rówież wysokie buty na obcasie z przeklętą sprzączką, nawet nie próbowałam ich zdjąć bo trzeba by było rozerwać skórzany pasek. Poprawiłam czarną sukienkę by jej długość nie przekraczała połowy ud i zaczęłam otwierać drzwi do pokoju gdy nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. Jego pokój? Przecież on jest mój, chyba jesteśmy na pierwszym piętrze a tam mieści sie mój pokój.
Podtrzymywał mnie za co byłam mu wdzięczna, złapałam go za ramie by przypadkiem nie upaść. Zakręciło mi się okropnie w głowie przez co musiałam zamknąć oczy. Otworzyłam je i przeniosłam wzrok na mężczyznę gdy mój świat przestał się kręcić.
- Jeśli to jakiś żart to błagam odpuść sobie. Chcę wejść do swojego pokoju- już miałam ruszać gdy znów zakręciło mi się w głowie i straciłam równowagę.
Melanie
[o to pytanie xD
OdpowiedzUsuńZdaje sobie z nich sprawe xD ale to jak z pracy wroce. Teraz za niedlugo i tak ide, wiec i tak nie mam glowy do nich.
Sa ... jednak ten blog jest luznym powiazaniem do kanonu, wiec to w sumie nie ma znaczenia. (To zalezy czy ktos czytal powiesci xD). Adminki nie widzialy w tym problemu.
A wracajac do watku.. to zalezy co byś chciala lub widzial ich relacje]
Elens
[Woooo *_* Bardzo fajny Pan! <3]
OdpowiedzUsuńCain
[ O, pasuje mi taka rodzinna relacja.Audrey po ucieczce na pewno by się ktoś taki przydał.
OdpowiedzUsuńJa chyba wiem co mogłoby ich poróżnić. Gdy dziewczyna będzie już w pełni kontrolować swoją moc, to będzie jej się wydawać, że wszystko jej wolno i wtedy mogłaby użyć swoich mocy na wampirze (nie wiem czy by Ci to pasowało) i ucieknie. Spotkają się później po kilkudziesięciu latach i mogą sobie wyjaśnić to wszystko, a po drodze zrobimy jakieś dramy.
Co Ty na to? ]
Audrey
To była noc ostatniej kwadry - księżyca powoli ubywało i zbliżał się nów, co dla Leah znaczyło mniej więcej tyle, że z każdym kolejnym dniem poziom energii, którą będzie musiała jakoś spożytkować rósł. Zmysły powoli się wyostrzały, każdy dźwięk słyszała lepiej, każda barwa była bardziej nasycona, każdy smak był bardziej wyrazisty, a jej nozdrza nie nadążały z wyłapywaniem zapachów, choćby tych najdelikatniejszych. Czuła gdzieś w pobliżu jakąś watahę, a kilka kilometrów dalej wracającego z polowania wampira. Jego zapach był tym intensywniejszy im pełniejszy był jego żołądek. Leah skrzywiła się nieznacznie na myśl o tym ile żyć musiał dzisiejszej nocy zabrać by ugasić swe niepohamowane pragnienie.
OdpowiedzUsuńPrzyspieszyła kroku. Światła ulicznych latarni dawały marne żółtawe światła, które tak w zasadzie potrzebne były tylko ludziom, których mijała stosunkowo rzadko. Ona sama doskonale widziała w ciemnościach. Można powiedzieć, że w sumie nawet lepiej w ciemnościach niż wtedy, gdy jaskrawe sztuczne światła raziły wrażliwe oczy. Zamrugała kilkakrotnie i spuściła wzrok, przyłapując się na tym, że bez sensu wpatruje się w żarówki mrugające kilka metrów nad jej głową. Najwyraźniej niektóre z nich tej nocy dokonają żywota i po prostu się popalą.
Weszła do jednego z pobliskich parków i po prostu zaczęła biec. Wiatr szumiał jej w uszach i porywał do tańca długie, jasne włosy, a ona sama gnała coraz szybciej przed siebie, zdecydowanie zbyt szybko jak na zwykłego człowieka. Dobrze, że o tej porze nie było nikogo, kto mógłby zauważyć tę anomalię. Manning chciała tylko pozbyć się nadmiaru energii, która rozsadzała ją od środka i tych myśli, które niczym muchy natrętnie krążyły wokół jej głowy.
Poczuła zapach krwi, którą przyniósł jej wiatr. Zgrzytnęła zębami i rozejrzała się dookoła. Nigdzie nie widziała żadnej potencjalnej ofiary krwawienia. Pociągnęła nosem jeszcze raz i powoli podążyła w kierunku, z którego docierał do niej ów zapach. Była ciekawa, choć jej podświadomość chyba już dokładnie wiedziała co ujrzy, gdy dotrze na miejsce. Opuściła teren parku i skręciła w jakąś ciemną uliczkę, a gdy tylko dobrnęła do jej końca przed oczyma ukazała jej się jakaś podrzędna stacja benzynowa. Zapach nasilił się, a Leah ruszyła za nim gdzieś na tyły zakładu. I tak jak podejrzewała nim zobaczyła mężczyznę przyciskającego do ściany jakąś drobną dziewczynę, poczuła jego zapach. Wampir. Nic nowego, a jednak Leah nie mogła tak po prostu stamtąd odejść. Patrzyła jak mężczyzna opróżnia organizm młodej kobiety z krwi jakby była jakimś plastikowym workiem, a nie żywym stworzeniem.
W końcu zauważył obecność wilczycy, bo oderwał usta od szyi kasjerki i powitał Leah, choć w jego głosie nie było ani grama serdeczności. Jego spojrzenie również nie miało w sobie uroku, którym pewnie zwabił tę biedną kobietę. Leah rzuciła krótkie spojrzenie w jej stronę, a później uniosła delikatnie jedną brew ku górze. Dlaczego ta kobieta wydawała jej się jakoś wyjątkowo znajoma? Dopiero po chwili zrozumiała, że była ona po prostu bardzo podobna do samej Leah. Jasne, kręcone włosy, podobny wiek, podobna figura. Może właśnie to rozzłościło ją jeszcze bardziej – fakt, że sama mogła być na jej miejscu.
- Jak można być takim ignorantem? Myślisz, że jesteś Bogiem? Kto dał Ci pozwolenie na mordowanie niewinnych ludzi, co?! – nic sobie nie robiąc z wrogiego spojrzenia wampira stawiała kolejne kroki w jego kierunku. – Wy, wampiry… - rzuciła z pogardą w głosie. – …nie szanujecie niczego, nie ma dla Was żadnej świętości – stanęła tuż za nim unosząc głowę wysoko. Czy się go bała? Ani trochę, przynajmniej nie w tej chwili.
[ Ja jestem osobą ugodową, nie to co Audrey, więc jak dla mnie jest dobrze. Ja zacznę tylko powiedz czy wątek ma być w przeszłości, czy teraźniejszości? ]
OdpowiedzUsuńAudrey
Mój świat był jedną wielką karuzelą która kręciła się w szybkim tempie. Gdy mężczyzna skończył mówić oparłam się o ścianę patrząc prosto na podłogę. Zauważyłam że to nie jest mój pokój po tym że nie było tutaj moich rzeczy jak i sterty książek. Odetchnęłam głębiej kierując swój wzrok na mężczyznę, uśmiechnęłam się do niego znów spuszczając głowę w dół.
OdpowiedzUsuń-Słucham Pana na tyle uważnie na ile może osoba upita i rozumiem co mówisz. Nie jestem idiotką. Po prostu jestem pijana- powiedziałam ciszej.
Oderwałam się od ściany podchodząc do mężczyzny, złapałam go za rękaw by nie upaść i przypadkiem sobie niczego nie zrobić.
- I nie pozwalam na picie mojej krwi choć jest słodka jeśli tak uważasz. A kłami mi nie groź, mam przy sobie srebro- mruknęłam.
- Nic nie robię- powiedziałam spokojnie i o wiele trzeźwiej- Pomyliłam piętra jak i pokoje, przepraszam za kłopot proszę Pana. Ale nie trafię sama do kuchni...muszę jakoś otrzeźwieć. Pomógłby mi pan? Odprowadzi mnie pan do kuchni a później do mojego pokoju? Będę wdzięczna. I grzecznie pójdę spać jak pijana osoba.
Byłam pijana w trzy dupy, to wiedziałam. Niby miałam mocną głowę ale po takiej ilości alkoholu nie mogłam być trzeźwa, nie było to po prostu możliwe.
Znała możliwości wampirów. Och, cóż to były za cwane bestie, potrafiły nieźle namieszać w głowie, zmanipulować wspomnienia i wymazać to, czego ich ofiara nie powinna pamiętać. Leah zwykle unikała ich jak diabeł święconej wody, ale tym razem nie była w nastroju na ignorowanie ich, a właściwie w tym przypadku Jego, zachowania. Kiedyś zastanawiała się czy te stworzenia są takie aroganckie, bezczelne i wredne z natury czy może przychodzi to z czasem, jednak nigdy nie miała okazji dowiedzieć się prawdy. Z resztą pewnie żadne z nich nie powiedziałoby jej prawdy.
OdpowiedzUsuńOdczekała chwilę, aż kasjerka umknie im z pola widzenia i uniosła delikatnie brew ku górze, widząc jak mężczyzna poprawia mankiety i rozpina guzik koszuli. Jak po wystawnej kolacji, pomyślała z niesmakiem i skrzywiła się nieznacznie.
- Zadowolona – przytaknęła, odpowiadają w miarę uprzejmie na zadane jej pytanie. Zlustrowała go spojrzeniem. Faktycznie był dużo od niej wyższy, no i ogólnie postawniejszy, pewnie silniejszy i mógłby opróżnić jej ciało co do ostatniej kropli krwi w mniej niż kilka chwil, pozostawiając jedynie pustą, suchą skorupę bez życia, ale jakoś się tego nie obawiała. Czyżby nów księżyca wzmagał w niej odwagę i pobudzał waleczne serce? Kto wie. Była taka młoda, jeszcze wiele musiała się nauczyć. – Nie wyglądasz na wiele starszego ode mnie – wzruszyła ramionami na wzmiankę o „przeszkadzaniu dorosłym” i potrząsnęła głową, chcąc zrzucić jego dłoń ze swoich włosów. Udało się, niestety po chwili znów sięgnął ręką w jej kierunku, odgarniając włosy z jej smukłej szyi, przypadkiem dotykając miękkiej skóry, która pod wpływem chłodnych palców pokryła się gęsią skórką.
- Gdybyś polował na jakieś zwierzaki, pewnie nawet bym się nie zatrzymała i na pewno nie śmiałabym przeszkodzić – zrobiła krok w tył, bacznie obserwując jego zachowanie, a słysząc wzmiankę o ofiarowaniu siebie w zastaw aż zachłysnęła się powietrzem, które wciągnęła w płuca. Znów przybrała waleczną postawę, napinając każdy mięsień, jakby szykowała się do skoku.
- Spróbuj mnie tknąć, a obiecuję Ci, że gorzko tego pożałujesz – zagrzmiała. Ta, czcze gadanie. Gdyby potrafiła na zawołanie wcielić się w postać wilka, pewnie już dawno by to zrobiła, no ale jakoś musiała go postraszyć. Przecież nie mogła pozwolić by wpił kły w jej szyję. To byłoby okropne, bolesne i… nie! Nawet nie chciała o tym myśleć. Znów zrobiła krok w tył, przez co potknęła się o jakiś kamień, ale nie straciła równowagi. Nadal stała przed nim wyprostowana jak struna, choć nieco mniej pewna siebie. – Moja wataha rozszarpie Cię na strzępy jeśli tylko mnie dotkniesz… - dodała ciszej. Jaka wataha, Leah? Jaka wataha?
Leah
[ Dziękuję za powitanie :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że fajna karta, która natchnęła mnie by inaczej napisać swoją no i pan na zdjęciu i gifie *.* Jeśli jest chęć na wątek to będę się cieszyć ^^ ]
Justine
[ No proszę, karta zrobiła furorę. Cieszę się z tego powodu. Witaj już tak oficjalnie w Instytucie! Szczerze powiedziawszy od rozmowy na gadu gadu nie mogłam się doczekać aż zobaczę kartę tego pana. Mnie również bardzo się podoba, mogłabym ją określić, z ręką na sercu, mianem fenomenalnej. Postać niezwykle ciekawa. Kawał dobrej roboty, co tutaj więcej mówić. Mam nadzieję, że pozostaniesz z nami na bardzo długo i życzę wielu ciekawych wątków ;) ]
OdpowiedzUsuńMarco
[ Z góry przepraszam za jakość, będzie lepiej. Obiecuję :) ]
OdpowiedzUsuńTo był zdecydowanie jeden z najdłuższych dni w całym, długim życiu czarownicy. Takie przynajmniej odniosła wrażenie. Po raz pierwszy, od dłuższego czasu, czuła się wyczerpana. Audrey była ambitna, każdy, kto miał okazję bliżej ją poznać, wiedział o tym. Dlatego nie powinno nikogo dziwić to, że dziewczyna często sięga po zaklęcia z górnej półki. Nie chodziło tu o jakieś banalne rytuały, które teraz mogłaby odprawiać ile chce, ale o potężne zaklęcie, które udało jej się odnaleźć i do którego, jakimś cudem, zdobyła wszystkie najpotrzebniejsze składniki. Jednak każdy rytuał, każdy czar miał też swoją cenę. Nie, nie chodziło tu o to, że to co zrobi powróci do niej po trzykroć. To głupi przesąd, w który wierzą tylko ci, którym wydaje się, że są wiedźmami. Dziewczynie zawsze chciało się z tego śmiać. Ceną tą była utrata energii życiowej. Każda czarownica wiedziała o tym, że musi uważać na to, by nie przesadzić z mocą rytuału, bo im silniejszy on jest tym bardziej osłabia wiedźmę, która go wykonuje. Być może, jeśli ktoś przesadził, mógł pożegnać się ze swoim życiem, gdyż rytuał zabierał całą energię. Nie wiedziała jednak czy na pewno tak było.
Jej rytuał był trudny i skomplikowany. Nowicjusz nie poradziłby sobie z nim. Nawet ona, pomimo tego, że z magią żyje już ponad czterysta lat, miała z nim problemy i trochę osłabła. Przeceniła swoje możliwości. Nie dość, że czuła się jakby ktoś przejechał po niej walcem, to jeszcze cały obrzęd jej nie wyszedł. Przez to nie była w dobrym humorze. Nawet nie chciała myśleć o tym, że znów musi szukać wszystkich składników.
Pomimo ryzyka jakie niosło bycie czarownicą, to bardzo lubiła nią być. Teraz było nawet troszkę łatwiej niż w XVII wieku. Teraz przynajmniej nie obawiała się, że ktoś kiedyś odkryje jej zdolności i spali ją na stosie. Wciąż miała przed oczyma obrazy palących się ludzi. Ich krzyki, po dziś dzień, rozbrzmiewały w głowie blondynki, gdy tylko starała się zamknąć oczy. Powykrzywiane z bólu twarze i poskręcane ciała, które starały się uwolnić z pożerających je żółto-czerwonych płomieni, nawiedzały ją w koszmarach. No i ten potworny smród. Pomyśleć, że ludzie chcieli na to patrzeć. Sama nie wiedziała dlaczego. Pomimo całej tej trwogi, jaką napełniał człowieka ten widok, każdy w głębi był szczęśliwy, że to nie była jeszcze jego kolej i że dostał kolejny dzień życia. Tak samo było z Audrey. Ona również w spokoju oglądała całe to przedstawienie, w głębi krzycząc ze strachu. W końcu to dla niej był przeznaczony stos, nie dla tych wszystkich niewinnych ludzi. W końcu i na nią przyszła kolej. Gdyby nie jej matka, to dziewczyna podzieliłaby los ofiar. O'Hara ciągle żyje z poczuciem winy. Powinna oddać się w ręce sądu i spłonąć. Doskonale wiedziała, że jej matka cierpiałaby, ale jej cierpienie byłoby krótsze niż cierpienie córki po utracie najważniejszej kobiety w jej życiu. Audrey z każdym dniem zmaga się z tęsknotą i pustką, której nic, ani nikt nie zdoła już wypełnić.
Coraz trudniej było jej stawiać kolejne kroki. Rytuał naprawdę dał jej w kość. Nie sądziła, że tak to może się skończyć i że będzie aż tak wykończona. Szła po chodniku, od czasu do czasu zataczając się od krawężnika do krawężnika. Ku jej zadowoleniu, na drodze pojawił się pewien Nocny Łowca. Dziewczynie jakimś cudem udało się do niego dotrzeć i oprzeć rękę na jego ramieniu. Pociemniało jej przed oczyma, ale ostatkiem sił zdążyła wyłapać trochę energii życiowej Nefilima. To ją trochę pobudziło, dzięki czemu mogła kontynuować napełnianie energii. Nie zaspokoiła się jednak w pełni, bo zauważyła, że chłopak zaczął tracić siły. Przestała, bo nie chciała narobić sobie większych kłopotów. Chłopak przymknął oczy i usiadł na ziemi. Blondynka wyszeptała krótkie zaklęcie, które sprawiło, że Łowca zasnął a gdy się obudzi, to nie będzie niczego pamiętać. Ruszyła przed siebie.
Nastrój jej się poprawił, ale nadal była osłabiona. Szła już prosto i nie chwiała się, jakby była pijana. Dobre i to. Teraz wystarczyło, że położyłaby się na jakiś czas. Potem będzie już dobrze.
Nawet nie zauważyła, kiedy zapadł zmrok, a jej popołudniowa przechadzka zamieniła się w wieczorną. Nie przeszkadzało jej to zbytnio, bo była to jej ulubiona część doby. Wtedy właśnie miała największy spokój.
UsuńSkierowała się w stronę swojego pokoju. Ciągle nie mogła wyjść z podziwu, jak udało się pomieścić wilkołaki, wampiry, wiedźmy i Nocnych Łowców w jednym miejscu, tak że wszystkie te grupy nie robią sobie większej krzywdy. Była już całkiem spokojna.
W pewnej chwili na jej drodze pojawiła się dziwnie znajoma postać. Blondynka musiała podejść jednak trochę bliżej, aby nabrać większej pewności. Tak, nie myliła się. Doskonale znała tego mężczyznę. Rozpoznała go nawet teraz, gdy stał tyłem. Te same włosy i postura sprawiły, że wróciły wspomnienia z Salem, których tak bardzo chciała się pozbyć. Bez namysłu zatrzymała się i odwróciła, a potem całkowicie zmieniła kierunek przechadzki. Starając się odejść niezauważenie i jak najciszej tylko mogła, ale wiedziała, że będzie to trudne zadanie, gdyż zmysły wampirów są niezwykle czułe.
Audrey
Kiedy go zobaczyła, przeszyła ją fala dreszczy, która z jednej strony była niemiła, a z drugiej sprawiała Sophii przyjemność. Ów fala przywodziła jej na myśl chwile spędzone u boku Niklausa, które niegdyś tak bardzo miłowała, i których tak bardzo wyczekiwała. Kiedy miała się z nim spotkać, odliczała każdą minutę, oraz sekundę, która zbliżała ją do spotkania z kochankiem.
OdpowiedzUsuńStojąc tak, rozpamiętywała tamte chwile spędzone wraz z Niklausem. Słuchała równocześnie tego, co do niej mówił, patrzyła na niego z uwagą, jednakże nie bardzo rozumiała, co działo się właśnie w okół niej. Wiedziała że przez te wszystkie lata, kiedy się nie widzieli, wampir nie zmienił się ani trochę. Nadal był przystojnym mężczyzną, który potrafił zauroczyć każdą kobietę w okół siebie. Nadal potrafił zahipnotyzować spojrzeniem, za którym Sophia niegdyś tak szalała, i była w stanie zabić każdą rywalkę na swojej drodze, byleby Nik był tylko jej.
Przez te wszystkie lata bardzo się zmieniła. Ucieczka od męża sprawiła że dorosła, nie była już tą głupiutką dziewczyną, która bała się świata. Poznała nie tylko świat, ale i siebie. Przyrzekła, że już sama będzie sobie panią, że nikt nie będzie nią sterował, i mówił co ma robić, jak postępować. Od czasu swojej ucieczki ani razu nie dopuściła do siebie mężczyzny, który zdołałby ją poznać, oraz w jakimś stopniu zrozumieć. Miała sporadyczne epizody miłosne, które zazwyczaj szybko kończyła, a kochanków po prostu zabijała. Nie potrafiła się do nikogo zbliżyć, chyba zostały zabite w niej wszelkie uczucia. Ta nieposkromiona miłość, żądza. To chyba odeszło już dawno temu.
Stając przed nią, sprawił że odżyła. Dawna Sophia pojawiła się w mgnieniu oka. Znów była tą zagubioną dziewczyną, która straciła dla niego głowę. Była w stanie zrobić dla Niklausa niemalże wszystko, nie zastanawiając się, czy też wampir ją wykorzystuje, czy też nie. Gdy usłyszała jego głos, poczuła znów jego zapach, który tak bardzo dobrze znała, miała ochotę rzucić się na niego, i nie puszczać już nigdy. Zszokowanie jednakże wzięło górę, Ornano nie mogła wydusić z siebie słowa, i nawet kiedy ją pocałował, przez chwilę stała jak sparaliżowana. Sparaliżowana świadomością że jest tutaj, że może go dotknąć, pocałować, przytulić. Zrobić jedną z tak wielu rzeczy, o których marzyła przez lata. Bo Niklausa kochała, mimo iż próbowała sobie wmówić przez te długie lata że tak nie jest.
-Nik-po długiej chwili, trwającej dla niej wieczność, odezwała się wreszcie. W głosie nadal dało się wyczuć barwę zdziwienia i niedowierzania, jednak zniknęła ona szybko, a na jej pełnych ustach pojawił się delikatny uśmiech, kiedy spojrzała na wampira. Przejechała dłonią po jego policzku, aż po kark, chcąc się przekonać czy aby na pewno nie jest żadną iluzją, a jest tu z nią naprawdę. Dotyk ten przekonał ją w pełni, że jest żywy, że nie jest już jedynie wspomnieniem w jej głowie. Nie mówiąc już nic więcej, tym razem to ona złożyła na jego ustach pocałunek, który jakby mówił, że tylko o tym marzyła przez te wszystkie lata, że tylko o nim myślała, i jego pragnęła; był on pełen uczuć, oraz tęsknoty, z której niemalże umierała.
Usuń-Ja też tęskniłam. Tęskniłam za Tobą jak za nikim innym, Nik-powiedziała, kiedy już oderwała się od jego ust. Wtuliła się w jego ciało, niczym małe dziecko, czując się... bezpiecznie. Tak, to chyba odpowiednie słowo. W końcu po tylu latach ucieczki i ukrywania się, Sophia Ornano poczuła się bezpiecznie. Bo w końcu był tu Niklaus, jej Niklaus. I mimo iż wiedziała, że wampir nie darzył ją jakimś szczególnym uczuciem, to nie obchodziło ją to zbytnio. Nie w tej chwili.Odeszły nawet obawy, że pojawi się jej mąż, że ją znajdzie i prawdopodobnie zabije. To już się nie liczyło. Mógł ją nawet i odnaleźć w tej chwili. Mógł ją torturować, więzić, a nawet i zabić, a Sophia zapewne nawet nie zwróciłaby na to uwagi. W sumie, mogła nawet umrzeć, bo w końcu spełniło się jedno z jej marzeń - spotkała Nika, mogła spojrzeć w jego oczy, pocałować, dotknąć go. Jej życie po wielu tułaczkach, w końcu powoli zaczynało stawać się normalne. A to za sprawą jednej osoby, i jednego spotkania. Przyjazd tutaj jednak nie był takim głupim pomysłem, jak myślała na początku.
Przymknęła oczy, składając delikatny pocałunek na szyi Niklausa.
Sophia
[Felix. Chyba nawet przewinęło się ono w poprzednim poście. Za jakoś, i długość znowu wybacz, ale wczorajsze urodziny dają jeszcze o sobie znać... xd]
[ U mnie też ostatnio kiepsko z pomysłami niestety ;(
OdpowiedzUsuńAle może Nik mógł ją spotkać wcześniej, gdy Justine była młodsza, a on nie był w Instytucie? Mógł ją wykorzystać nie tylko dla krwi, a nie byłoby to takie trudne bo kiedyś nie miała takiego doświadczenia, a teraz mogą na siebie wpaść całkiem przypadkiem, bądź Nik zainteresuje się znajomym zapachem na przykład i jakoś dalej się potoczy... Może ty na coś konkretniejszego wpadniesz :) ]
Justine
[ Nie ma za co. Cieszę się, że mogłam sprawić tyle radości, ale zasłużyłaś sobie, bo karta, jak już mówiłam, jest fenomenalna. Dziękuję bardzo, pomyślałam sobie, że przynajmniej będzie inna niż wszystkie, w których wypisane będą wyłącznie dane postaci. Wątek, pewnie! Mam tylko cichą nadzieję, że się nie skompromituję ;) Skoro obydwaj panowie są dość wiekowi, może mogliby się już spotkać w przeszłości? Nawet jeżeli zechcesz, możemy zacząć od małej retrospekcji. Masz może pomysł na relacje między nimi? ]
OdpowiedzUsuńMarco
Sophia była szczęśliwa jak nigdy w życiu, Spokojnie mogła powiedzieć że była prze szczęśliwa, kiedy zobaczyła Niklausa. Była mu wdzięczna, że pozwalał jej na te wszystkie gesty, jakimi go obdarzyła, bo dokładnie wiedziała, iż Nik i tak nie brał tego na poważnie. Ale ona nie mogła się powstrzymać. Musiała, po prostu musiała dać upust tym wszystkim emocjom, które się w niej nagromadziły. Poczuła się dokładnie tak samo, jak w latach, kiedy spotykali się. Kiedy ona wymykała się ze swojej komnaty kiedy wiedziała że Felix gdzieś poszedł. Te kilka wolnych chwil zawsze poświęcała Nikowi. To z nim dzieliła wtedy łoże, to przy jego boku leżała, i z uwagą podziwiała jego ciało. A kiedy wiedziała że musi wracać, i udawać że nic nie miało miejsca, cierpiała, jakby ktoś jej niemalże wyrywał serce.
OdpowiedzUsuńOrnano również uwielbiała ich gry, podchody, których oboje sobie nie szczędzili. On zazwyczaj skradał się za nią po korytarzach, ona odwdzięczała mu się zazwyczaj pożądliwym spojrzeniem na jakimś bankiecie, które dość często były urządzane przez jej męża. Albo też grała niedostępną, bądź też niezdecydowaną, chcąc podsycić w Niklausie ten cały ogień. Gdy zaczęła go również namawiać na spacery, była pewna że się nie zgodzi, jednakże zadziwił ją, i od tamtego czasu nie spędzali tylko każdej chwili w łóżku, ale również i spacerowali w nocy, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Wtedy Sophia poznała go jeszcze bardziej, odkryła jak mądrym człowiekiem, bądź wampirem jest, oraz zaczęła jeszcze bardziej podziwiać za tą sprawą.
I kiedy odeszła, pozostawiając za sobą dotychczasowe życie, bardzo brakowało jej tych najmniejszych rzeczy; tych powitań, kiedy tylko pojawiała się w jego pokoju. Pożegnań, śledzenia, spacerów. Nawet jego najmniejszych gestów, którymi ją obdarowywał.
Wiedziała że teraz będzie chciał wiedzieć wszystko. Będzie chciał wiedzieć gdzie była przez te wszystkie lata, co robiła, dlaczego odeszła. Sophia wiedziała, że jemu będzie mogła powiedzieć o wszystkim, bo tylko jemu ufała w stu procentach. Wiedziała że jej nie wyda, że wszystkie te informacje zachowa tylko dla siebie. Więc czekała cierpliwie, aż w końcu zacznie pytać, bo sama zacząć mówić nie miała zamiaru.
Kiedy uczynił gest z nadstawieniem swego ramienia, ochoczo chwyciła je, powoli ruszając przed siebie, i ciągle się uśmiechając. Poczuła się tak, jakby wróciła do przeszłości, jakby znowu byli w jej rodzinnym kraju, i spacerowali późną nocą po ogrodach, które w świetle księżyca wyglądały znacznie piękniej niż za dnia.
-Owszem, długie-przyznała z rozbawionym uśmiechem, kiwając przy tym głową. Odwróciła twarz, by móc spojrzeć na jego profil, a gdy Niklaus zadał kolejne pytanie, milczała przez dłuższą chwilę.
-To tu, to tam. W sumie, byłam wszędzie, byleby nikt mnie nie znalazł-powiedziała, wzruszając przy tym delikatnie ramionami, a następnie spojrzała przed siebie. Przesunęła wzrokiem o ścianach korytarzu, aż w końcu westchnęła cicho.
-Bardzo szalał, kiedy odeszłam?-zapytała, nie wypowiadając po raz kolejny imienia męża. Od dnia ucieczki chciała je zapomnieć, wymazać z pamięci. Chciała, aby imię Felix nie istniało, aby nikt tak nie nazywał swoich dzieci. Nawet po dziś dzień czuła na karku jego oddech, wiedząc że prędzej czy później i tak ją znajdzie.
Sophia
Ponownie wzruszyła ramionami, zwilżając suche wargi językiem. Sama nie wiedziała czemu też użyła czasu przeszłego. Po prostu, tak wyszło i już.
OdpowiedzUsuńMoże i dla Niklausa ta cała sytuacja mogła wydawać się komiczna - bo w końcu nie on był związany z psychopatycznym wampirem, bo to nie on każdego dnia zastanawiał się, czy też Felix będzie miał dobry humor czy też nie, bo to nie on musiał udawać szczęście w jego obecności. Tak naprawdę Sophia nie miała życia, gdy trwała u boku męża. Dopiero gdy uciekła, mogła odetchnąć pełną piersią, i odczuć że naprawdę żyje, choć była skazana na ciągłą, i nieprzerwaną tułaczkę. Ale i to jej nie przeszkadzało. Wampirzycy zależało tylko na tym, by móc się wyrwać spod jego skrzydeł, nic więcej.
Związek z nim sprawił, że Sophia zmieniła się nie do poznania. W zapomnienie odeszła ta nieśmiała, zagubiona, rozmarzona dziewczyna. Na jej miejscu pojawiła się wyrachowana, pewna swojej pozycji kobieta, która potrafiła owinąć sobie każdego w okół palca, ale i również mogąca każdego zabić, bez mrugnięcia okiem. Tak naprawdę jednak tamta dawna Sophia istniała, siedziała jednak cichutko, zganiona przez tą złą Sophie, która miała prawo głosu nieprzerwanie od kilkuset lat.
Tylko przy Niklausie mogła pozwolić sobie na ukazanie tego, jak bardzo się boi, jak bardzo zastraszona jest, oraz niepewna tego, co czeka ją jutro, za godzinę, czy też minutę. Słuchała z uwagą jego słów, kiedy stanęli w hallu, jednak dopiero po dłuższej chwili uniosła głowę, i obdarzyła wampira spojrzeniem.
-Wiem. Wiem że nadal szuka. Że nie odpuści. Bo przecież to nie w jego stylu, on zawsze może dopiąć swego, zrealizować swój plan-powiedziała, odgarniając włosy za ucho. Następnie wyswobodziła się z jego ręki, i odeszła kilka kroków w wampirzym tempie, stając na przeciw okna. Spojrzała za nie, na chwilę zawieszając spojrzenie na gwieździstym niebie.
-Wierzę Ci, Nik. Ale nie potrafię, boję się. Ja się go po prostu boję, bo dokładnie wiem, co mi zrobi, gdy w końcu mnie znajdzie. On już zatracił resztki człowieczeństwa, teraz jest jedynie maszyną do zemsty, nic innego-podjęła po chwili, spoglądając w jego odbicie w szybie.
-Na razie Instytut jest moim schronieniem, ale za niedługo i tak pewnie będę musiała uciekać. Takie już moje życie-dodała, oplatając się ramionami. Przywykła już do tych wszystkich ucieczek, ukrywania się. Nie mogła pozwolić aby Felix ją dopadł.
Sophia
Jedna z londyńskich dyskotek, mniej znany klub co by takiego tłoku nie
OdpowiedzUsuńbyło. Każdy czasem potrzebuje rozrywki, napić się odrobinę alkoholu,
nawet nocny łowca, a może w szczególności, bo ileż można polować i
trenować. Aczkolwiek Justine potrafiła się w tym całkowicie zatracić
nawet na długie dni i z łatwością, wręcz po mistrzowsku wykręcić się
od normalnych czynności i od w sumie życia, które potrafiła ograniczyć do
minimum. Spanie, posiłek, polowanie lub trening. Było to tym prostsze,
bo musiała skupić się na czymś innym, na konkretnym zadaniu, a jej myśli
nie miały czasu uciekać na inny tor. Bycie nocnym łowcą to najlepsze
lekarstwo na czas i niechciane myśli. Dlatego też siedząc przy barze i
sączyć nieśpiesznie drinka, nie potrafiła w pełni się rozluźnić, bo
miała czas na rozważania, wspominanie... Zwłaszcza jedno wspomnienie,
które dręczy ją nie tylko we śnie. Koszmar, który przeżyła równe
osiem lat temu jako mała dziewczynka, która nie mogła zrobić nic
więcej jak uciekać i się bać. To było dziwne, bo większość wspomnień
z dzieciństwa jest zamglona, niedokładna, a to jedno pamięta, aż za
dobrze. Mogłaby opisać wszystko ze szczegółami. Pamiętała doskonale
smród siarki jaki roznosiły demony, pamiętała jaki wygląd przybrały
nim ukazały swoje prawdziwe oblicze. Mężczyzna o jasnych włosach,
wysoki z uśmieszkiem na twarzy, musiała przyznać, że nawet
przystojny i kobieta o rudawych włosach i kocich oczach. Krzyk rodziców
i warkot demonów nadal dzwonił jej w uszach, gdy tylko trąciła te
wspomnienie. Pamiętała jak matka została rzucona na szafkę z ozdobną
zastawą, jak jej oczy zgasły...
Przez polowania wyładowywała swój cały gniew i po części też
frustrację. Justine na początku swojej łowczej "kariery" myślała, że
jak zabije demona pomści rodziców i poczuje ulgę, ale tak się nie stało.
Cały czas je zabija, a mimo to warstwa żalu, złości i bezsilności coraz
bardziej w niej narastają zamykając wszystko inne pod grubą skorupą.
Zdawała sobie sprawę, że znalezienie lub nawet przypadkowe spotkanie z
tamtymi demonami twarzą w twarz równa się zeru, ale czuła, że jeśli je
dopadnie wreszcie poczuje spokój, choć na pewno nie przestanie
wypełniać obowiązków nocnego łowcy. Jest nefilim, łowcą jak jej rodzice
chciała iść w ich ślady.
Westchnęła i poprawiła się na podwyższonym stołku, gdy barman postawił
przed nią już drugiego drinka. Wsparła łokcie na ladzie kontuaru, a
jej spojrzenie przebiegło po sali, gdzie wszyscy inni bawili się w
najlepsze. Czasem zazdrościła im tego, beztroski i wygody jaką jest
ograniczona wiedza... Chwyciła kieliszek i zamoczyła usta w chłodnym
alkoholu dalej się rozglądając jakby ze znudzeniem.
[To jest nie fajne, ale ja nie umiem i nie lubię zaczynać ;( ]
Justine