sobota, 16 sierpnia 2014

There wasn’t a wrong or a right he could choose




Marco Hoffmann


|| KARTOTEKA || ALBUM || POWIĄZANIA ||

            Czym jest kamień? Przedmiotem różnej wielkości. Małym, średnim, bądź dużym. Zabarwionym przeważnie na szaro, lecz zdarza się też, że występuje w innym kolorze. Zresztą to nie ważne jaki jest, bo niezależnie od tego, tak nie zwrócisz na siebie jego uwagi. Nieważne jakbyś próbował. Może przez to, że jest zwykłą rzeczą? Częścią przyrody nieożywionej? Jest pozbawiony wszystkiego, co posiada żywa istota. Nie reaguje na bodźce. Nie ma mózgu i serca, ani żył, przez które przepływałaby krew. Bez wspomnień i jakichkolwiek doznań. Szczęśliwych, lub też nie. Jedyne co ma, to gruba, ochronna skorupa, chroniąca go przed codziennością, spowitą dość często szarością. To właśnie od kamieni pochodzą wszystkie uwagi na temat tego, jacy są jedni z nas. Pozbawieni uczuć. Mający serca zbudowane z tego materiału. Ludzie zwykle potrafią powtarzać to do znudzenia, lecz rzadko kiedy zadadzą sobie pytanie, czemu tak jest? Nie wykażą empatii i nie spróbują zrozumieć innego człowieka. Może mają powód, który poniekąd stanowi uzasadnienie, czemu tak się zachowują? Postępują w ten, a nie inny sposób? Co jeśli, wcale nie są pozbawieni uczuć, jedynie skrywają je głęboko w sobie? Boją się zranienia, bo już ktoś kiedyś zrobił im krzywdę? Ranę, która pomimo upływu czasu, nie zabliźniła się. Przykładowo, bliskie osoby, które obdarzone zaufaniem, wbiły im nóż w plecy. Lub sami okazali się swoim własnym katem? Pewne zachowania, niekoniecznie dobre, niszczyły ich od środka? I na nic zdał się żal nad własnymi czynami, gdyż i tak nie potrafili przestać, kończąc się psychicznie. Sądząc, że najskuteczniejszą formą ochrony przed światem, czy samym sobą, było ,,przybranie’’ skorupy, uciekali się do tego, stając się tym, czym są do dziś. Ludzkimi kamieniami.

***
Karta publikowana była już na innym blogu, dlatego może komuś wydawać się znajoma. Zapraszam wszystkich chętnych do wątków i powiązań. Mam nadzieję, że się znajdą.

49 komentarzy:

  1. [Ale dupcia *_* Ruchałabym jak dzika kuna w agreście xD No to jadymy z wąteczkiem!]


    Cain otworzył powoli oczy, a z jego ust od razu poleciały przekleństwa. Dotknął na szyi, na której widniały już gojące się dwie czerwone ranki. Rozejrzał się i od razu rozpoznał pokój Marco. Przeszedł do pozycji siedzącej, a jego wzrok zawisł na wampirze.
    -Zajebie tego kutasa, normalnie mu nogi z dupy powyrywam - warknął i wstał z łóżka. Westchnął cicho i przeczesał ręką włosy. Nikt nie będzie sobie robił z niego torebki krwi. Już mu współczuję na myśl tego co mu zrobi.
    Silva wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i podszedł do Hoffmanna, po czym musnął wargami linię jego szczęki.
    -Jak widać ty okazałeś się moim wybawcą - zaśmiał się i oparł swoje czoło o jego. Spojrzał prosto w jego oczy, aż zaiskrzyło, po czym wpił się w jego wargi. Złość od razu mu przeszła. Przejechał opuszkiem palca po torsie Marco i delikatnie zagryzł jego dolną wargę.

    OdpowiedzUsuń
  2. [Administracja wita administrację! Oczywiście, że nie mam do czego się doczepić :) Życzę miłej zabawy na naszym blogu!]

    Bastian w szkicach

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Witam ^^ Pan jest taki...powiem szczerze. Nic tylko zamknąć w sypialni i nie wypuszczać. Ja pragnę wątku (najlepiej miłosnego) inne rówież wezmę z przyjemnością]

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Bardzo się cieszę, że podoba Ci się moja karta, bo pisałam ją na szybko, a panią ze zdjęcia odkryłam wczoraj przypomina mi trochę Michelle Pfeiffer (a przynajmniej na ostatnim gifie przypomina), więc ją wzięłam, bo lubię tę aktorkę.
    Pan z Twojej karty wydaje mi się jakiś znajomy, ale mogę się mylić, karta też jest ciekawa, najbardziej podoba mi się pomysł z Kartoteką. Również życzę dobrej zabawy i zapraszam do siebie, jeśli masz chęć na wątek :) ]
    Audrey

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaśmiał się słysząc pytanie wampira.
    -W twoim łóżku jak zwykle świetnie tylko szkoda, że ciebie nie było obok -zamruczał między pocałunkami. Odwrócił się w jego stronę, gdy ten poszedł po alkohol i oparł się od biurko. Z chęcią wziął od niego jego ulubiony trunek i upił łyk.
    -Chyba nacisnął na odcisk jednemu z wampirów na ostatniej imprezie, tylko musiałem być tak najebany, że tego nie pamiętam, a teraz idiota chciał się odegrać tylko nie miał pojęcia, że właśnie wpędził się do grobu - mruknął i przeczesał ręką lekko poczochrane włosy. Pamiętał niewiele - szedł korytarzem, a potem zupełna ciemność. Chciał coś powiedzieć, gdy do pokoju weszła bardzo młoda dziewczyna.
    -Puka się, skarbie - powiedział kąśliwie Silva, gdy szklanka w jego dłoni pękła. Wampir zawarczał wściekle i wysunął kły, nie lubił takiego typu gierek, albo przechodzi się do rzeczy, albo kończy się jako kolejny trup.
    -Dyrektor wzywa - oznajmiła chłodno i wyszła.
    - Chyba dawno nikt jej nie bzyknął bo jakaś taka sztywna dzida - zaśmiał się Cain i wyrzucił potłuczone szkło do kosza.
    -No to chodźmy - burknął lekko niezadowolony iż będzie musiał iść do dyrektora. Nie miał zielonego pojęcia o co co może mu chodzić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Misja? Zmarszczył czoło i cicho westchnął. Nigdy nic nie wiadomo co sie wydarzy. Czy wrócą w jednym kawałku? Czy w ogóle przeżyją? Demony są nieobliczalne i nigdy nie wolno zakładać czegoś z góry bo i tak to się spieprzy. Ale czy Cain przejmował się tym, że może poważnie ucierpieć czy nawet stracił życie? Nie. Stanowczo dużo razy był ranny i wiele razy otarł się o śmierć, już nic go nie zdziwi. Grunt, by zniszczyć kolejne demony, które tak szczerze z całego serca nienawidził. Zawsze wykorzystuje okazję, by je pozabijać - sprawia mu to niebywałą przyjemność.
    Gdy omówili najdrobniejsze szczegóły misji z dyrektorem wrócili do pokoju Marco, ale wampirowi nie dawała spokoju jedna myśl. Co Hoffam przed nim ukrywał? Jego myśli były bardzo niepokojące, a on nie lubił, gdy się obwijało w bawełnę. Marco dobrze wiedział, że Cain zawsze, ale to zawsze mu pomoże. Cholera czy on się o niego martwił? Skrzywił się na myśl o tym uczuciu. Nie lubi czuć, nie to co jest dobre. Westchnął i podszedł do przyjaciela. Czule musnał wargami jego policzek, rzadko okazywał czułość, wtedy Marco od rzu wiedział, że co go trapi. Uniósł wzrok i spojrzał na niego.
    -Marco... - zaczął stanowczo. Co jest grane? Wiem, że nie mówisz mi wszystkiego. Twoje myśli są bardzo niepokojące. Ostatnio przybyła mi nowa umiejętność i słyszę myśli nadnaturalnych istot, więc wiem, że co jest nie tak. Wkurwiasz mnie zatajając, to przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uniósł jedną brew ku górze i wziął papierosa, którego po chwili odpalił.
    -Dobra wiem, że coś jest na rzeczy Marco, nie podoba mi się to, bardzo mi się to nie podoba, ale ufam ci i jeśli nie chcesz mówić, to twoja decyzja, ale gdyby coś tego, to wal - wydukał i cicho westchnął, po czym zaciągnął się papierosem.
    -Idę coś wszamać - wydukał i oblizał wargi na samą myśl o świeżym smaku krwi, po czym wyszedł z pokoju Marco. Nawet nie zdążył dobrze zamknąć drzwi, gdy usłyszał jakieś dziwne dźwięki. Zmarszczył czoło. Nagle jakaś potężna siła rzuciła nim dość boleśnie w drzwi od pokoju Marco, wampir był na dodatek głodny w skutek czego był słabszy. Szybko wstał z podłogi, a przed nim pojawił się zakapturzony mężczyzna, Cain chciał skręcić mu kark, ale sam przez to oberwał kołkiem, który przeszedł n wylot, na domiar złego był nasączony jakimś cholerstwem. Osunął się na ziemię i cicho jęknął. Myślał, że Instytut jest dobrze chroniony i takie incydenty nie będą miały miejsca, a jednak. Jego problemy z Bractwem, powróciły i Bóg wie jakie będą ich kolejne kroki. Mógł go od razu zabić i oszczędzić mu kolejnych kłopotów. Próbował wyciągnąć z siebie kołek, gdy posłaniec znikł, ale tkwił zbyt głęboko, a substancją, którą był nasączony była za pewnie trucizna. No to ma po całości przejebane. Kurwa tyle czasu było dobrze i akurat dziś wszystko musiało się zjebać! Ponownie jęknął i już całkiem opadł na ziemię, nie miał sił, a szybka utrata krwi, to pogłębiała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cain przeraźliwie jęknął, gdy Marco podniósł go z ziemi. Pielęgniarka od razu się nim zajęła, ale nie mogła zbyt wiele zrobić.
    -Zabierz go do siebie, ja mu nie pomogę - mruknęła i cicho westchnęła, gdy skończyła nakładać opatrunek na niegojącą się ranę ledwo żywego Caina.
    Gdy Silva wreszcie znalazł się w łóżku swojego przyjaciela, wreszcie otworzył oczy, Kręciło mu się w głowie, a mroczki przed oczami stawały się intensywniejsze. Był głodny był tak cholernie głody. Czuł obecność Marco, ale był za słaby, by cokolwiek powiedzieć. A więc tak przyszło mu umrzeć? Żałosne kurwa żałosne. No nic Cain po tylu latach okazałeś się zwykłym, słabym, frajerem.
    -Marco - wyszeptał chcąc poczuć ciepło wampira na swoim ciele, jego dotyk zawsze był taki kojący.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Hej! Dziękuję ślicznie za przywitanie ;)
    Pomysł na wątek mam, aczkolwiek nie wiem, czy przypadnie Ci do gustu.
    Wampiry nie lubią wilkołaków i vice versa, ale moja Mila jest kompletnym dziwolągiem, który tej zasady nie uznaje, bo nawet jak na widok Marco futro jej się jeży, to krzywdy mu zrobić nie da. W końcu rodzina.
    Skoro Twój bohater to taki wiekowy wampir, mógłby dostać polecenie z góry, żeby zabrać Mi na jakąś prostszą misję. W końcu ona jeszcze młoda, niedoświadczona i właściwie w Instytucie od niedawna, to ktoś ja przeszkolić musi.
    Co prawda dla Twojej postaci byłaby to istna szkoła przetrwania i próba charakteru, więc nie wiem, czy wątek taki jest w ogóle możliwy :) Co do powiązania nie mam pomysłu, w końcu to dwa różne światy i ciężko byłoby coś dla nich stworzyć.]

    Mila

    OdpowiedzUsuń
  10. Cain lekko zacisnął palce na jego dłoni i cicho westchnął. Zadrżał kilka razy. Na prawdę nie sądził, że przyjdzie mu umrzeć w tak żałosny sposób, ale grunt, że ma przy sobie Marco.
    - Obiecaj mi kilka rzeczy, stary - zaczął słabym głosem i spojrzał na niego oczami pozbawionymi jakiegokolwiek błysku. - Znajdziesz tego frajera, który zrobił sobie ze mnie torebkę krwi i jak za pewnie się domyślasz zabijesz go, a co najważniejsze trzymaj się i nie daj się zabić w tak żałosny sposób, jak ja - dodał i pogładził kciukiem wierzch jego dłoni. No cóż jego egzystencja musiała się kiedyś zakończyć, wystarczająco się nażył, więc nie traci zbyt wiele.
    Puścił dłoń Hoffmanna i przekręcił się na bok, zaciskając przy tym zęby, by nie krzyknąć. Trucizna zaczęła swoje działanie, zakasłał kilka razy, a na jego dłoni pokazała się krew. Zajebiście! Zaklinał w myślach jak szalony, ale czy mu to w czymkolwiek pomoże?
    -Dobij mnie, Marco i tak nie będzie już ze mnie żadnego pożytku -rzucił i ponownie zadrżał.

    OdpowiedzUsuń
  11. [caly moj kurczaczek - nie przezylabys gdybys nie napisala tego co ;p zaczynasz ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Co prawda wolę zaczynać, gdyż moja głowa nie jest przeznaczona do wymyślania wątków. Myślę, że jak oboje żyją już tak długo, to może się kiedyś spotkali, np w latach 50, gdy Audrey była w cyrku ;p
    Teraz możemy zrobić wątek, gdy nasze postaci znów się spotkają. Nie wiem, czy czarownice korzystają z jakichś składników pochodzenia wampirzego, ale czuję że wampirza krew, ma jakieś tam magiczne właściwości, więc Magenta, która chce byś najlepszą wiedźmą z najlepszych, zapewne chciałaby być w posiadaniu kilku flakoników tej cieczy. Tak więc, w celu pozyskania krwi mogłaby:
    1. W taki sposób ogłuszyć wampira aby mogła bezpiecznie zdobyć tą krew, a później Marco zapewne by się wkurzył, bo pomimo tego że się znali, to ona posłużyła się nim dla własnych korzyści.
    2. Mogłaby zabrać mu tą krew od tak, ale tu nie było by dram, bo zapewne wampir by ją rozszarpał, ale nie wiem czy na pewno.
    3. Mogli by urządzać wymianę, jego krew w zamian za coś od Audrey. No i w zależności od tego, co by chłopak chciał, to wątek się potoczy dalej.
    Co sądzisz o tym? ]
    Audrey

    OdpowiedzUsuń
  13. [O jaki fajny pan ^^ Zapraszam do siebie.]

    Vanessa

    OdpowiedzUsuń
  14. [ A dziękuję bardzo za powitanie i za miłe słówka również, a może nawet przede wszystkim :3 Josh Beech, jak zwykle uroczy <3 Zawsze lubiłam jego wizerunek w kartach. ]

    Leah

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Jeju, jeju! Jakie miłe przywitanie, aż się człowiek cieszy i jak głupi śmieje do tego małego ekranu ^^ <3 Ja też się cieszę widząc znajome twarzyczki, a karta w sumie tak jakoś mnie na nią natchnęło, ale ogólnie to mam zawsze na nie wenobrak i wgl xD Jedno jest w głowie, drugie w wordzie xD A Natalka faktycznie ładniutka, ale twój pan to też niezła dupcia, wątku nie odpuszczę *.* I karta też fajniutka ;) U mnie ostatnio słabo z pomysłami, a jeszcze gorzej z zaczynaniem czegokolwiek, więc jestem wdzięczna jak coś podrzucisz - bo w sumie Marco może ją zauważyć jak trenuje i coś z tym kombinujemy lub ją dziabnie? :D Sama nie wiem ... ]

    Justine

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Mógł mieć romans z jej matką, a reszta brzmi nieźle z barem i ugryzieniem :D
    A ja sobie tak jeszcze myślałam by oni mogli ten tego no wiesz... Jakiś im chociaż romans tam wrzucić dla umilenia dnia xDD
    Zaczniesz? *oczka kota ze shreka* ^_^ ]

    OdpowiedzUsuń
  17. Kolejnego wieczoru po dniach przepełnionych wszelkimi obowiązkami, a przede wszystkim polowaniem na demony, których jak zwykle wszędzie jest pełno, nie miała zamiaru spędzić w murach Instytutu. Nie czuła się źle spędzając wolne chwile w samotności, nad książką, czy przygrywając na pianinie, ale czasem każdy potrzebuje rozrywki, a te same korytarze, ten sam pokój i te same twarze nudzą się, choć ona i tak do tego wielkiej uwagi nie przywiązywała. Niemal całe dnie spędzała na treningach by doskonalić swoje umiejętności bądź właśnie na polowaniach. Przebrana w świeże ubranie wyszła na miasto. Tym razem nie nałożyła na siebie runy ukrywającej. Przechadzała się jakiś czas różnymi uliczkami, nawet tymi ciemnymi. Zawsze pod kurtką miała choćby mały sztylet, a poza tym nawet bez niego umiała się bronić. W końcu przekroczyła próg baru. Usiadła przy wysokiej ladzie i zamówiła drinka. Przebiegła spojrzeniem po sali i stłoczonych ludziach. Z westchnieniem odebrała swoje zamówienie i zanurzyła wargi w alkoholu.

    OdpowiedzUsuń
  18. [ Nie mam jakiegoś konkretnego pomysłu na miejsce ... ale może będą mieć razem zadanie na zabicie demona i zatrzymają sie gdzieś w hotelu tam się coś rozegra , zabiją demona i wrócą do akademika...ja tak to obmyśliłam]

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  19. Siedziałam na ławce przed akademikiem i czekałam na swojego towarzysza z którym miałam zabić swojego pierwszego demona w życiu. Na samą myśl robiło mi się okropnie słabo. Zabijałam już ludzi ale demon to było coś innego, On nie umrze kiedy skręci mu się kark a to mnie najbardziej przerażało. W swoim życiu miałam broń w ręku i sprawnie się nią posługiwałam ale nie mogę porównywać zabicie człowieka do zabicia demona...
    Westchnęłam głośniej opierając się wygodniej, zamknęłam na chwilę oczy odchylając lekko głowę w tył. Miałam lekkiego kaca bo jeszcze dziś rano z jakimś chłopakiem piłam gdzieś na korytarzu żeby przypadkiem nikt nas nie zauważył. On mógł mieć większe kłopoty bo palił trawkę ale sam fakt...
    Wsadziłam dłonie do kieszeni rurek przedtem zakładając skórzaną kurtkę na plecy by nie było mi aż tak zimno. Jeśli zaraz nie przyjdzie to go chyba utopię...

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  20. Kieliszek z drinkiem zatrzymał się w połowie drogi, a ona spojrzała w bok i zatrzymała spojrzenie na młodym mężczyźnie. Chwilę mu się przyglądała, jakby już gdzieś go widziała... Coś kołatało jej się pod czaszką, ale było to bardzo wyblakłe...wspomnienie? Nie wiedziała, ale jeśli kiedykolwiek go spotkała to była mała, ale to wykluczałoby jego młodość, chyba, że jest kolejnym wampirem. Nie miała jednak zamiaru w to wnikać, a czerwona lampka, która zapaliła się w jej głowie szybko została zepchnięta w najdalszy zakamarek myśli.
    -To wolny kraj.- Odparła obojętnie, a jej niebieskie oczy przebiegły po butelkach ustawionych na półkach. Nigdy nie lubiła typków, którzy się przysiadają. Z reguły chodzi o jedno, a nawet jeśli nie to w sumie gorzej, bo ona nie jest najlepszym kandydatem do pogawędki, nawet przy kieliszku. Nie należy do gadatliwych osób i na tyle cierpliwych by wysłuchiwać historii życia kogoś innego. Nie robi miłego wrażeni, ale ma to gdzieś. Poza tym przyszła na drinka, a nie w poszukiwaniu nowej znajomości.
    Dopiła do końca drinka po czym zamówiła jeszcze jednego. Na tyle mogła sobie pozwolić. Nie wiadomo jak mocnej głowy nie ma, ale nie może narzekać i spokojnie może pozwolić sobie nawet na trzy drinki, szczególnie że na dziś skończyła już oczyszczać świat z demonów. Gniew, żal i może też tęsknota, których nie może się z siebie pozbyć skutecznie napędzają do działania. Zresztą co niby mogłaby innego robić. Nie skończyła szkół, nie ukończyła studiów no i co najważniejsze nie jest Przyziemną. To najmniej by przeszkadzało, ale nie wyobrażała sobie siebie w zwykłym domu, w rzeczywistości, w której codziennie powtarza się ta sama rzeczywistość. Lubiła też dreszczyk, adrenalinę, gdy szła polować lub, gdy zanurzyła ostrze w czyimś ciele, a zwłaszcza w ciele demona. Do innych istot nic nie ma, w sumie dobrze, bo kłopotów i tak ma już o wiele za dużo.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nawet nie zerknęła na mężczyzn, których spojrzenia były utkwione w niej. O tak, zdawała sobie sprawę, że jest atrakcyjna i swoją postawą na pewno nie prezentuje niczego groźnego i może zdawać się łatwym "kąskiem", ale w rzeczywistości tak nie było. Zresztą dla niej cała tamta gromada nie istniała, chociaż musiała przyznać, że mało dam się tutaj zjawiło. Zerknęła na swojego towarzysza. Pochyliła się nieco w jego stronę i spojrzała w jego tęczówki.
    -Oni mogą patrzeć na mnie jak tylko sobie chcą, ty też.- Wzruszyła ramionami. Na prawdę byłą tym wszystkim niewzruszona i prezentowała całkowite opanowanie i obojętność.- I nie musisz zaprzątać sobie głowy bezpieczeństwem nieznajomej z baru. Uwierz na słowo potrafię o siebie zadbać, sama.- Dodała po czym dopiła do końca drinka. Odstawiła pusty kieliszek na kontuar, rzuciła banknot i zsunęła się z wysokiego stołka. Posłała mu wyglądający względnie naturalnie uśmiech po czym opuściła bar. Czasem można na tyle się wysilić. Nic tu po niej. Napiła się, tego chciała, więc mogła już wracać. Poprawiła na sobie skórzaną, czarną kurtkę i ruszyła w stronę Instytutu. Akurat sprawi sobie jeszcze spacer na rześkim powietrzu i będzie mogła spokojnie pójść spać. Oczywiście nie spodziewała się, że cokolwiek nadzwyczajnego się wydarzy. Nie miała nastroju na przepychanki ani z jakąś nadnaturalną istotą, ani z jakimś pijanym, zdesperowanym kolesiem. Choć w sumie samotne spacery w takich okolicach to jak głośne proszenie się o kłopoty, ale gdzie indziej ma chodzi Nocny Łowca? Westchnęła pod nosem i wsunęła dłonie w kieszenie czarnych jeansów.

    OdpowiedzUsuń
  22. Gdy ktoś odezwał się do mnie otworzyłam szybko oczy i odwróciłam się w stronę głosu. Popatrzyłam na mężczyznę i wstałam powoli stając na przeciwko niego dość daleko by zdążyć uciec. Nie wiadomo co wpadnie wampirowi do głowy...a ja wolałam pożyć jeszcze kilka lat.
    - Tak. Miło poznać- odparłam usiłując wydobyć grzeczny ton- Więc gdzie znajduje się ten demon? Chcę mieć już to z głowy- to ostatnie powiedziałam bardziej do siebie. Dalej nie mogłam uwierzyć w fakt że za jakiś czas miałam zabić swojego pierwszego demona w życiu. A ja kompletnie nie wiedziałam jak to zrobić, nie mogę przecież go poćwiartować...Trzeba się dopytać szczegółów mojego "partnera".

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  23. Jest łowcą, jest nefilim, miała na sobie mnóstwo run i nie jest głupia by nie zauważyć, iż ktoś podąża w ślad za nią. Nie wiedziała, czy to przypadek, czy ktoś specjalnie szedł jej krokiem. Oczywiście, gdy miała zamiar się odwrócić by sprawdzić kim jest jej "prześladowca" została pochwycona żelaznym uściskiem. Zadrżała nieco i spojrzała Marcowi w oczy. Od razu go rozpoznała, a gdy dostrzegła dziki błysk, wręcz wygłodniały wiedziała kim jest i co za chwilę nastąpi. Poczuła chłód kłów na swojej szyi, wzdrygnęła się gdy zaczął ssać jej krew, ale zacisnęła szczęki i nie wydała z siebie ani jednego dźwięku. Nie zdążyła nawet sięgnąć po ukryty sztylet nim nagle zniknął. Tego najbardziej nie lubiła w wampirach. Niczego nie potrafią uszanować, a gdy sytuacja staje się nie wygodna puff i znikają... Przytknęła dłoń do krwawiących ranek po kłach. Skrzywiła się nieco czując ciepławą ciecz pod palcami. Wiedziała jednak, że odpowiednia runa szybko wyleczy rany. Szybszym krokiem szła dalej do Instytutu. Nie chciała sprawdzać cierpliwości i poziomu głodu owego wampira. Ale miał szczęście, zdążył się nieco napić i uniknąć spotkania z jej ostrzem. Wystarczyłoby aby jeszcze chwilkę się od niej nie odrywał i sięgnęłaby po swoją broń.
    Dotarła w końcu na miejsce i od razu zniknęła w swoim pokoju. Zrzuciła kurtkę i przeszła do łazienki, gdzie wzięła długi prysznic, aby zmyć z siebie zapach baru i ślady zaschniętej krwi. Cholerny wampir! Wiedziała doskonale, że jeśli go spotka to nie obejdzie się bez przynajmniej ostrej wymiany zdań, choć w obecnej chwili marzyła by zanurzyć w jego martwym ciele serafickie ostrze i rozpłatać go na części pierwsze. Miała zasadę, jeśli ktoś nie wykazuje choćby krzty szacunku nie otrzyma go.

    OdpowiedzUsuń
  24. Zasnęła dość późno przez myśli, które uparcie powracały do nieprzyjemnych wspomnień. Na tym się jednak nie skończyło i jak zawsze w nocy dręczył ją ten sam koszmar, który nawiedza ją od dnia śmierci rodziców. Na nowo przeżywa wszystko z tamtego wieczora, tak bardzo realistyczne. Równe osiem lat. Nie wiedziała dlaczego w kółko śni jej się to samo, ale nie chciała się z tym do nikogo zwrócić. Rzadko kiedy prosiła o pomoc, umiała radzić sobie sama, a słabości nie chciała odkrywać... Mimo to obudziła się dość wcześnie. Zrzuciła koszulkę, w której spała i założyła spodnie dresowe i koszulkę na ramiączka. Wzięła ze sobą swój sztylet oraz miecz po czym udała się na salę treningową. Na sali panował lekki chłód, ale jej to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Obrzuciła spojrzeniem pustą przestrzeń. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do pary manekinów, które stały bliżej siebie i kręciły się w razie ataku. Nowicjusze nieraz kończyli z siniakami. Dobyła za równo miecz jak i sztylet po czym zaczęła zasypywać manekiny serią szybkich ciosów i ich różnych kombinacji. Już po dziesięciu minutach dała się wciągnąć ćwiczeniom, pochłonięta przez myśli i różne emocje na co dzień skrywane, ale jak zawsze pod koniec będzie całkowicie od nich uwolniona. Lubiła zresztą ten stan, gdy odczuwała fizyczne zmęczenie i to, że jej mięśnie solidnie pracowały.

    OdpowiedzUsuń
  25. Powiem tylko 'dziękuję', bo na więcej niestety mnie nie stać. Tak mnie zaskoczyłaś swoim komentarzem. Bardzo, bardzo dziękuję za miłe słowa i również pochwalam kartę, a w szczególności 'kartotekę'! Mężczyzna na zdjęciu też niczego sobie. :)
    Ciężko idą mi wątki męsko-męskie, ale tutaj urozmaiceniem jest sama akcja bloga, więc wydaje mi się, że przy odrobinie chęci coś udałoby nam się skleić. Co Ty na to?


    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  26. Cain po raz pierwszy w życiu nie chciał być dla kogoś źródłem cierpienia. Nie chciał, by Marco załamał się po jego śmierci. To było dla wampira dziwne i nieznane uczucie, ale według niego miłe. Gdy Marco go do siebie przytulił, Cain szczelniej wtulił się w jego tors. O tak było mu dobrze. Zacisnął palce na koszulce Hoffmanna, gdy znowu fala bólu zalała jego ciało, a z gardła wydobył się cichy syk. Po kilku minutach jego oddech stał się płytki, a powieki same mu opadały, ale nie chciał zasypiać, chciał jak najdłużej czuć przy sobie Marco. Do pokoju weszła pielęgniarka.
    -Wyjdź - warknął Cain. Zapach jej krwi okropnie go drażnił w każdej chwili po mimo jego stanu mógł się na nią rzucić i zabić. Wysunął kły i syknął wściekle, ale kobieta podeszła do łóżka i zsunęła z niego kołdrę, by zmienić już dość dobrze nasiąknięty przez krew opatrunek. Ta kobieta na prawdę prosi się o to, by zostać jego przekąską.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jej ciosy stawały się coraz mocniejsze i coraz bardziej... gniewne. Czasem tak miała, że nie potrafiła się opanować i wszystkie emocje wyłaziły na wierzch. Wyładowywała cały swój gniew, po części też frustrację. Na początku swojej łowczej "kariery" myślała, że jak zabije demona pomści rodziców i poczuje ulgę, ale tak się nie stało. Cały czas je zabija, a mimo to warstwa żalu, złości i bezsilności coraz bardziej w niej narastają zamykając wszystko inne pod grubą skorupą. W sumie odkąd demony zaatakowały jej dom, jej życie obraca się tylko wokół dwóch rzeczy, treningów i polowań na demony i inne stworzenia jeśli zajdzie taka potrzeba.
    Jej myśli także zaprzątał wczorajszy wieczór. Zastanawiała się dlaczego tamten wampir wydał się znajomy. Mogła go oczywiście z kimś pomylić, ale miała wrażenie, że jakieś wspomnienie z nim związane tłucze się jej gdzieś pod czaszką i jeśli miała by z kimś lub czymś go powiązać to powiązałaby go z matką, co wydawało jej się niedorzeczne.
    -Cholerny wampir.- Rzuciła wbijając sztylet w głowę manekina.- Cholerne demony.- Warknęła, a jej miecz utkwił w jego piersi. Wzięła kilka głębszych oddechów by uspokoić bicie serca, a wierzchem dłoni starła perlący się na czole pot. Dopiero w tedy zauważyła cichego obserwatora. Ściągnęła brwi.
    -To ty.- Mruknęła jednocześnie wywracając oczami. Wyszarpnęła ostrza z manekina i przesunęła bo nich wzrokiem. Gdyby nie byli w Instytucie, gdzie nie mogą za bardzo okazywać agresji w stosunku do siebie dawno by wbiła je w jego ciało.- A byłam przekonana, że nie wpuszczają tutaj kogoś kto nie jest w stanie pohamować swoich żądzy i rzuca się na kogoś na środku ulicy.- Dodała z ironią. Lepiej by było jakby zauważywszy ją po prostu sobie poszedł.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uścisnęłam mu rękę i zaraz podążyłam za mężczyzną słuchając go dokładnie, pokiwałam głową gdy spytał się czy zabije demona po raz pierwszy. Przecież nie będę okłamywać wampira...
    - Nigdy jeszcze nie zabiłam demona, nawet nie wiem jak go zabić a wysyłają mnie na misję...i nie powiedzieli co mam robić- mruknęłam patrząc prosto przed siebie- A ty już zabijałeś demony, prawda?

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  29. Zmrużyła oczy i również wykonała parę kroków w jego stronę. Nie bała się, nie bała się nawet, gdy jego kły tkwiły wbite w jej ciało. Ostatni raz prawdziwy strach, a wręcz przerażenie czuła osiem lat temu.
    -Szczerze?- Uniosła nieco brew.- Nie spodziewałam się kogoś takiego w takim miejscu, ale z przyjemnością stanę przed tobą poza murami Instytutu.- Odpowiedziała z udawanym słodkim uśmieszkiem na twarzy. O jednego takiego wampira mniej i ile ludzi więcej przeżyje. Oni nawet nie wiedzą ile trupów mają na koncie. Ale przecież wiele to już tylko statystyka.- Więc trochę go nagiąłeś, ale może od dziś będziesz trzymał zęby przy sobie.- Mruknęła. Wczoraj może i nie miał szansy przekonać się kim jest, nawet runy, które teraz było widać, były ukryte pod ubraniem. Justine niemal wszystkie nosiła na stałe. Nie widziała sensu w ciągłym odnawianiu ich. Zresztą rzadko kiedy bywa w sytuacjach, w których runy są kompletnie zbędne, a z ludźmi też nie przebywa na co dzień, a jak już musi wyjść na ulicę prędzej chowa się przed ludzkimi oczami. Wyjątkiem są takie wieczory jak ten wczoraj.
    -Skoro już wszystko mamy wyjaśnione możesz już iść.- Odwróciła się do niego tyłem i podeszła do stołu z inną bronią.- Nie lubię jak ktoś się gapi.- W rzeczywistości miała to gdzieś, ale jeśli nie miał zamiaru się na coś przydać, a tego była pewna mógł sobie pójść. Nie licząc już, że ją bez pozwolenia ugryzł miał w sobie coś... co ją najzwyczajniej w świecie irytowało.

    OdpowiedzUsuń
  30. Będę pisać w skrócie, bo to naprawdę niewygodne. Mój pomysł to wspólny stwórca, zakładałam że byłaby to kobieta o imieniu Elaine, brytyjka z pochodzenia - jeden z najstarszych i poważanych wampirów. Swoich potomków dobiera precyzyjnie, zwracając uwagę na każdy szczegół i tym samym zapewniając sobie rozrywkę, gdyż najczęściej porzucała nowonarodzonych, aby nauczyć ich siły i wytrwałości.
    Nasi chłopcy, choć z reguły byliby braćmi, nie kochają się tak, jakby kobieta tego chciała. Rywalizowali o jej względy, a jako że Niklaus miał dość tej gry to odpuścił i zerwał kontakt z kobietą i z Marco, aby rozpocząć samotne życie, które mu odpowiadało. Historię Twojej postaci ustaliłabyś sama. :)
    Jeśli nie pasuje, pisz śmiało.


    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  31. -Nawet wy wampiry macie sporo słabych stron.- Odpowiedziała przyglądając mu się. Była nauczona polować na wszystko co się rusza, nauczona wytrzymałości, ale nie tylko na wysiłek, ale także ból. Była silna pod wieloma względami, a jej niepozorny wygląd, szczupła sylwetka i jedynie metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu nie powinny być powodem pobłażania. Podeszła bliżej niego i manekinów. Zacisnęła palce mocniej na rękojeściach ostrzy i błyskawicznie znalazła się za nim. Jedno ostrze przytknęła do jego gardła, a koniec drugiego w miejscu, gdzie powinno być jego serce. Zwinnie go podcięła tak, że wylądowała na ciemnej podłodze.
    -Nie powinieneś oceniać książki po okładce.- Mruknęła mierząc go spojrzeniem.- Wampirze.- Odsunęła się. Nie była uprzedzona, z nie jednym wampirem normalnie rozmawiała, czy załatwiała różne sprawy. To samo tyczy się wilkołaków, ale nie którzy z nich zachowują się jakby wszystko im było wolno bo są silniejsi, szybsi i żyli z kilkaset lat. Fakt, może i nie była tak obyta ze światem jak on - długowieczny za pewne wampir, ale wyszkolona była by potrafić go zabić i jeśli zaszłaby taka potrzeba dopięła by swego. Choć w tej chwili powstrzymywał ją Instytut, dziwne wrażenie, że go zna i fakt, że on nie starał się jej zabić w tedy na ulicy, co w sumie było zastanawiające. Z początku widziała to w jego oczach, chęć wypicia każdej kropelki krwi jaka w niej płynęła, czuła jak pewnie i mocno wgryza się w jej szyję, a później tak nagle zniknął.

    OdpowiedzUsuń
  32. [ Ups, teraz nawet nie odważę się odejść c: Nie, nie mówiłaś ale miło to usłyszeć ^.^ :*
    No to jak? Wąteczek, jazda z pomysłami i zaczęciem? :3

    OdpowiedzUsuń
  33. Słuchała każdego jego słowa sama milcząc cały czas. Miał rację, nie jest głupia i zna atuty wampirów, zna ich pewność siebie, dumę. Nie jest pierwszym nieśmiertelnym na jej drodze. Miała z nimi różne relacje, słyszała wiele z wampirzych ust i wiele plotek na ich temat. Zawsze była ciekawską osoba i wtykała nos często tam gdzie nie trzeba. Najmniej znała się na wilkołakach, bo z nimi najmniej przebywała.
    -Ale mam jeszcze jeden atut w rękawie.- Wyznała cicho, choć wiedziała, że on ją słyszy i to doskonale. Czuła go wyraźnie za sobą, tak samo jak jego zimne dłonie na swoich dłoniach. Obróciła nieco głowę tak by móc na niego spojrzeć.
    -Nie wystraszysz mnie.- Powiedziała mrukliwym i niższym głosem. Uśmiechnęła się dość uwodzicielsko i przysunęła twarz jeszcze bliżej niego. rozchyliła lekko swoje usta, spojrzeniem obrysowała jego wargi po czym utkwiła wzrok w jego oczach. Musnęła swoimi ustami lekko jego usta i odchyliła nieznacznie głowę odsłaniając mleczną szyję. Uścisk jego dłoni nieznacznie zelżał, ale to wystarczyło by wyszarpnęła swoje dłonie. Obróciła się do niego przodem, położyła dłonie na jego piersi i pchnęła w stronę stołu. Podążyła za nim wcale nie starając się zachować dystansu. Nachyliła się ku niemu. Złapała skrawek jego koszulki, a wolną dłonią sięgnęła po broń specjalnie na wampiry.
    -Łatwo was rozproszyć, szczególnie jak jest się kobietą.- Wymruczała mu na ucho po czym szybko przytknęła broń do jego piersi.
    -Szach i mat.- Uniosła nieco brew, a uśmiech z uwodzicielskiego zmienił się w nieco złośliwy. Umiała wykorzystać swoje atuty by namącić facetowi w głowie i obojętnie jakim starym wampirem był to akurat zawsze działa i musiała przyznać, że gdyby nie była kobietą nie raz skończyła by już jako zimny trup. Musiała też przyznać, że takie "przepychanki" lubiła, taka odmienna forma treningu.

    OdpowiedzUsuń
  34. Odsunęła i broń i siebie od niego. Odłożyła ją z powrotem na stół.
    -Sęk w tym, że nie wiesz jak daleko się posunę i co jestem w stanie zrobić.- Rzuciła mu krótkie spojrzenie po czym zgarnąwszy ostrza z ziemi ruszyła do wyjścia z sali treningowej. Nie odwróciła się ani razu, a wargi, które przez moment zetknęły się z jego ustami, przygryzła. Nie musiała nawet uspokajać oddechu. Ma nerwy ze stali, które niemal zawsze trzyma na wodzy. Ciężko ją wyprowadzić ze spokoju, który prawie zawsze u niej widać. Do wszystkiego tak podchodzi, bo w tedy może racjonalnie myśleć, skupić się, zauważyć każdą słabość przeciwnika i ukryć własne. Nigdy w życiu na jej drodze nie stanęła osoba, która potrafiłaby rozproszyć jej uwagę. Nikt nie znał jej dostatecznie dobrze by udało się tego dokonać. W śród innych łowców w Instytucie jej historia nie była sekretem. Każdy wiedział co ją spotkało, jednak jej osoba nadal owiana jest nutą tajemnicy. Nie ma osoby, która znałaby ją dobrze. Na szczęście i za równo nieszczęście. Wygodnie jest, gdy nikt nie umie o tobie nic powiedzieć, ale czasem trzymanie wszystkiego dla siebie i bycie niedostępną, opanowaną męczy. Nawet ją. Przy nim pokazała odrobinę więcej siebie. Tą drugą stronę, którą posiada nie jako łowca, ale jako zwyczajna młoda kobieta.

    OdpowiedzUsuń
  35. Zaśmiała się pod nosem słysząc brzdęk czegoś co upadło i wiązankę przekleństw. Słuch miała dobry poza tym myślami była jeszcze na sali treningowej, gdzie on został. Jest irytujący, zbyt pewny siebie i w jakiś sposób bezczelny, a do tego wydaje się znajomy i to nie od wczorajszego wieczoru. Pokręciła głową i wróciła do swojego pokoju, gdzie zrzuciła z siebie dres i weszła pod prysznic by wziąć chłodny, orzeźwiający za razem prysznic. Dobrze zrobi mięśniom i przy okazji zmyje z niej zmęczenie po treningu.
    Po jakiejś półgodzinie owinięta w brązowawy ręcznik opuściła łazienkę. Włączyła sobie muzykę i stanęła przed szafą, w której dominowała czerń. Czuła się po prostu dobrze w tym kolorze. Wyciągnęła zwykłe jeasny i granatową koszule z cienkiego materiału. Wytarła dokładniej włosy z których skapywała jeszcze woda po czym ubrała się i opuściła ponownie pokój. Nie lubiła siedzieć przez długi czas w czterech ścianach. Wszystko wolała robić na świeżym powietrzy, nawet czytać książkę. Udała się do ogrodów, które jak na taki Instytut są na prawdę okazałe, a rzadko kiedy widuje kogoś kto by dbał o te wszystkie rośliny. Sama nie miała by do tego cierpliwości, a potrafiła ususzyć nawet kaktus. Widocznie nawet kwiatki nie są w stanie z nią wytrzymać, więc chyba nikogo nie powinno dziwić, że wokół niej nie ma nikogo. Na co nie narzeka, przywykła do samotności i nawet jej to pasuje. Jest na rękę jak twierdzi.
    Przechadzała się spokojnie pogrążona w zamyśleniu, choć starała się nie myśleć o niczym konkretnym i poważnym. Jednego zawsze zazdrościła innym, umiejętności oderwania się od rzeczywistości, w jakikolwiek sposób.

    OdpowiedzUsuń
  36. Gdy zaczęła zataczać koło wokół klombu z różnymi kwiatami, których nazw nie umiała wymienić dostrzegła go. Znowu. Zatrzymała się i utkwiła w nim spojrzenie swoich niebieskich oczu. To zaczynało robić się dziwne, albo odkąd zapragnął wgryźć się w jej szyję zaczęła go zauważać.
    -Wampir i do tego psychopata.- Mruknęła mierząc go bez cienie skrępowania.- Śledzisz mnie?- Spytała unosząc brew do góry. Mimo odległości jaka ich dzieliła wiedziała, że doskonale ją słyszy. Wywróciła oczami i ruszyła dalej jakby chwilę temu wcale go nie zauważyła. Dziwny typ, ale to w końcu dziwny Instytut. O sobie też nie mogła powiedzieć, że jest w pełni normalna, tutaj w sumie nikt taki nie jest. Ale to już stało się zwyczajem. Tego też trochę nie rozumiała, po co ktoś taki jak on, a takich jest tutaj kilku, wstępują w progi tego miejsca. Rozumie, schronienie i tak dalej, ale on nie wyglądał na bezbronnego i nie był. Główną rolę i tak odgrywają tacy jak ona nefilim, a wielu przemierzających korytarze Instytutu nie pasują tutaj ze względu na swoje poglądy na świat. Niektórzy wręcz sami przypominają demony. Pokręciła głową do własnych myśli, które jak zawsze musiały zejść na dziwny tor i zmuszać ją do pytań na które nie zna odpowiedzi i pewnie nigdy nie pozna.

    OdpowiedzUsuń
  37. Skrzyżowała ręce na piersi i przechyliła nieco na bok głowę. Zmierzyła go uważnym spojrzeniem, nieco też czujnym. Nigdy nie wiadomo co może mu strzelić do głowy.
    -Byłam tutaj pierwsza, więc to ty przylazłeś za mną.- Wyminęła go i szła dalej.- I stawiam na to drugie, twoje towarzystwo jest na tyle nieznośne, że faktycznie los musi mnie bardzo nienawidzić.- Rzuciła przez ramię nawet na niego nie zerkając. Może to i było dziwne, ale faktycznie los musiał maczać w tym palce. Może i on pojawiał się w jej myślach, ale nie pragnęła go znów zobaczyć. Żyła w przekonaniu, że wszystko zależy od samego siebie, że każdy ma wpływ na swój los, ale w tym przypadku mogła zrobić wyjątek. Nie dążyła z uporem do kolejnego spotkania z wampirem. Nawet nie zależało jej by dalej ruszył za nią, albo jeszcze raz się odezwał. Zresztą miała o nim jako tako wyrobione zdanie co oznaczało tyle, iż nie łatwo będzie je zmienić jeśli nie jest zbyt trafne, w szczególności w jej przypadku. Nie ufna z niej istota, a do wszystkiego i wszystkich zawsze podchodzi z odpowiednia dawką rezerwy. Nie pamiętała dokładnie co mówili o życiu jej rodzice, było to dawno, a ona była na tyle mała, że nie musieli się jeszcze tym martwić. Wszystkiego w życiu nauczyła się sama, wszystko poznała również sama. Pewnie to i nie dobrze, bo ogranicza nieco postrzeganie świata, ale jej wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
  38. -Kiepskie wyjaśnienie jak na kogoś tak starego.- Odpowiedziała, choć w sumie nieco racji w tym było. Było duże prawdopodobieństwo, że znów "przypadkiem" na siebie wpadną. Może powinna się zacząć przyzwyczajać? Milczała jak i on, a kiedy po raz kolejny ją szturchnął zatrzymała się i zmierzyła go spojrzeniem. Nie utrzymywała jednak odległości. Powolnie, wręcz ze znudzeniem, ale z dość prowokującym spojrzeniem (a co!) zbliżyła się do niego. Musiała zadrzeć głowę do góry by móc swobodniej patrzeć w jego oczy.
    -Przestań się tak durnie uśmiechać.- Ostrzegła przykładając palec do jego piersi.- Najpierw się na mnie rzuciłeś, później starałeś udowodnić, że nie mam z tobą szans, teraz mnie prześladujesz i zaczepiasz, a do kompletu przewalasz się bezczelnie przez moje myśli jako dziwne, zamglone wspomnienie jeśli to w ogóle wspomnienie... Czego chcesz?- Spytała się unosząc ku górze brew. Kąciki ust zadrżały jej uparcie wędrując do góry. Nie mogła tego powstrzymać tak samo jak tego, iż nie zachowywała się jak zwykle. Była znacznie bardziej prowokująca, pewna siebie, a jej stoicki spokój gdzieś się schował. Te wszystkie dziwne "zbiegi okoliczności" zaczynały ją drażnić, a to dlatego, że nie rozumiała co się dzieje. Nie rozumiała dlaczego go kojarzy, dlaczego się tak zachowuje. Gdyby ktokolwiek inny bez jej zgody spróbowałby jej krwi najpewniej kiedy indziej i w innych okolicznościach odrąbałby temu komuś głowę i jeszcze uśmiechnęła w wyrazie zachwytu. On ją drażnił, swoim uśmiechem i ogólnie całym sobą, co też było zaskakujące. Najchętniej wymazałaby go ze świata co by nie miała tyle problemu.
    Skrzyżowała znów ręce na piersi i spoglądała na niego nieustępliwie, a wręcz wyczekująco jakby mógł odpowiedzieć na każde jej pytanie i rozwiać wątpliwości jakie panoszyły się po jej myślach.

    OdpowiedzUsuń
  39. -Och właśnie stwierdziłeś, że jestem smakowita. W ustach wampira to pewnie niezły komplement, chyba powinnam ci podziękować.- Odpowiedziała z nutą ironii w głosie.- No pewnie zrzuć winę na kobietę...- Wolała zostawić to bez głośnego komentarza. Może w ogóle nie powinna wychylać się z pokoju, bo przecież na każdym kroku może na nią napaś wygłodniały wampir, rozwścieczony wilkołak lub idiotyczny demon.
    Jednak, gdy wyłapał wzmiankę o tym, że go kojarzy, spoważniała i zamyśliła się zatapiając głębiej w swoje wspomnienia. Zaczęła w nich szperać starając się dokładnie przejrzeć by wyłapac choćby najmniejszy szczegół.
    -Sama nie wiem... Byłam w tedy chyba mała, miałam może z góra dziesięć lat.- Zaczęła, a jej wzrok na chwilę stał się nieobecny.- Wychodziłam z mamą z jakiegoś budynku, chyba domu, trzymała mnie za rękę i na chwilę sie odwróciła w stronę drzwi w tedy zrobiłam to samo i zobaczyłam ciebie. Stałeś i się uśmiechałeś.- Dokończyła.- To wszystko co pamiętam, ale nie jestem pewna, czy więcej razy się nie spotkaliśmy.- Wzruszyła ramionami i przeczesała palcami włosy.- Znałeś moją matkę? Bo tak to wyglądało.- Spytała nagle. Sama już tego wszystkiego nie rozumiała. Jeśli znał jej matkę to... Nawet nie chciała sobie wyobrażać dlaczego się znali i po co spotykali. Wzdrygnęła się i potrząsnęła głową. Odwróciła się na chwilę od niego. Gdyby nie cholerna ciekawość nie chciała by znać odpowiedzi na te pytania. To wszystko robiło się coraz bardziej pokręcone i sięgało lat, których ona nie mogła pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
  40. -Jesteś beznadziejnie irytujący, zbyt pewny siebie i dla ciebie Justine, anie żadne skarbie.- Wytknęła mu i nawet nie drgnęła, gdy się zbliżył. Spoglądała w jego oczy z uporem i jednocześnie wyzwaniem malującymi się w jej oczach.
    -Było to trochę dawno temu i nie bardzo pamiętam, ale był jeszcze jeden szczegół, dość mocno szarpnęła mną, gdy spytałam się kim jesteś. I na pewno to nie byłam ja. Nie pamiętam cię tak dobrze jak ty mnie. Ps, jestem młodszą wersją swojej matki.- Oznajmiła dość obojętnie, jakby wypowiadała się na temat pogody, a nie zaginionych wspomnień. Obserwowała ruch jego dłoni, gdy odgarniał kosmyki jej włosów. Prychnęła nieco pod nosem. Jeśli próbował być uroczy, czy szarmancki nie wychodzi mu to najlepiej.
    -Co masz na myśli przez "jeden sposób"?- Spytała tylko odrobinę zaciekawiona, choć starała się to ukryć. Chciała po prostu rozwiązać tą "tajemnicę", która w jakiś sposób ich związała i całkowicie o nim zapomnieć nawet jeśli na swój głupi sposób sprawiał, że chwilowo nie myślała o tym co się dzieje wokół nich. Po prostu była zbyt skupiona na nim. Zjechała spojrzeniem niżej, obrysowała nim jego wargi i ponownie utkwiła wzrok w jego oczach, z których o dziwo niczego nie potrafiła wyczytać. Chodząca zagadka się znalazła.

    OdpowiedzUsuń
  41. Jej także zależało na wyjaśnieniach. Od najmłodszych lat lubiła wszystko wiedział, a nie znosiła jakichkolwiek tajemnic, czy kłamstw i zawsze wytrwale dążyła do poznania najdrobniejszych szczegółów. Taka była, ciekawska świata, teraz ta cecha nieco sie przytępiła, ale i tak dość często budziła sie do życia.
    Trochę jednak dziwnie jej było myśleć, że jej matka mogła mieć coś wspólnego z takim wampirem, że mogła mieć z nim romans. Mimo, iż dlugo nie cieszyła się rodziną to nie pamiętała jakichś specjalnych kłótni. Owszem, sprzeczki się zdarzały, ale to normalne. Miała swoich rodziców za dobre małżeństwo i za przykłady. A tu mogło się okazać, że jej rodzicielka miała coś wspólnego z wampirem.
    Nie odwracała od niego spojrzenie i nawet przez myśl jej nie przeszło, że po prostu się na niego gapi. Kiedy zbliżył swoją twarz do jej do ostatniej chwili liczyła, że tego nie zrobi, a jednak. W pierwszej chwili miała odruch by się od niego odsunąć, uniosła ręce do góry jakby w geście poddańczy, chciała go odepchnąć, nie odwzajemniła pocałunku... Jednak po krótkiej chwili coś w niej się zmieniło. Zaczęła oddawać mu pocałunek, przysunęła się do niego, jedną dłoń ułożyła na jego karku, a drugą na piersi. Sama nie wierzyła w to co się właśnie działo, ale nie potrafiła tego przestać i mimo, iż rozsądek już się na ną wydzierał ze złości dużej uwagi na to nie zwracała. To było... Przyjemne dlatego też ku własnemu zaskoczeniu pogłębiła pocałunek i jeszcze bardziej zmniejszyła odległość między nimi tak, że prawie nie było żadnej wolnej przestrzeni. Z jednej strony miała ochote dać mu w twarz z drugiej nie chciała by przerywał. Na razie.

    OdpowiedzUsuń
  42. Jeśli ktoś by powiedział, że ten pocałunek trwał długo to ona musi przyznać, że ma solidnie zachwiane poczucie czasu. Dla niej to był jakby ułamek sekundy. Za krótko, chociaż gdy nieco otrzeźwiała i zdałą sobie sprawę na co mu pozwoliła i przy okazji sobie nieco się opamiętała.
    -Jesteś...- Wszystkie określenia, które nasuwały jej się na myśl nie pasowały do tej sytuacji. Do tego jej głos odrobinkę zadrżał.- Mniejsza z tym.- Mruknęła już normalnie.- I co dowiedziałeś się czegoś konkretnego?- Spytała krzyżując ręce na piersi. Odwróciła na chwilę wzrok. Jak już się do czegoś takiego posunął to mógłby znaleźć parę odpowiedzi. I ona chciała je usłyszeć.
    Myslami na chwilę uciekła jeszcze do pocałunku. Musiała przyznać to mogło być przyjemne, albo po prostu zbyt długo się do nikogo nie zbliżała. Tak, zdecydowanie druga opcja.
    -I nigdy więcej tego nie rób.- Powiedziała ostrzegawczo, choć o ironio nie wyczuła przekonania w swoim głosie. Zaczynała myśleć jedno, mówić drugie, a robić jeszcze co innego.

    OdpowiedzUsuń
  43. Prychnęła pod nosem i wywróciła oczami.
    -Jesteś bezczelny i fakt może nienawiścią do ciebie nie pałam, ale trzymaj ręce przy sobie i nie będę zaprzeczać, niektórzy robią to gorzej.- Podsumowała.- I skoro to ci pamięci nie odświeżyło to w takim razie nie ma nic więcej co moglibyśmy zrobić. Wspólnie, więc wybacz, ale udam się teraz w swoją stronę.- Jej jedna część gotowała się ze złości, a druga była rozbawiona. Sama nie wiedziała, która połówka zareagowała szczerzej. Kolejny raz go wyminęła i ruszyła w stronę murów Instytutu. Za dużo wampirów, a raczej tego jednego jak na jeden dzień. Zdecydowanie to się więcej nie powtórzy. Nie było powodów by miało się to powtórzyć... Jej wyjaśnienia zaczynały ją dołować. Zdecydowanie teraz potrzebowała towarzystwa butelki, która zawiera w środku procenty.
    Z drugiej strony zastanawiała się, czy naprawdę niczego nie pamięta, czy może nie chce podzielić się w pełni swoimi spostrzeżeniami. Jeśli faktycznie nie chce to ciekawe dlaczego, a może po prostu za dużo sobie wyobraża. Była jednak pewna, że wszystkiego dowie się w swoim czasie.

    OdpowiedzUsuń
  44. Ponownie znalazła się w swoim pokoju. Opadła na łóżko i zaczęła wgapiać się pustym spojrzeniem w sufit. To nie powinno się zdarzyć. Było wiele powodów dlaczego nie. Po pierwsze niby dlaczego mieliby się całować? Po drugie ona nie potrzebuje czegoś lub kogoś kto będzie ją rozpraszała. Ma swoje cele w życiu i wytoczoną ścieżkę, której chce twardo się trzymać. W nic nieznaczące romanse już się zdążyła wcześniej wdać i jak na razie nie potrzebuje kolejnego na swojej liście. A związek? Nie ma o czym mówić. Nigdy by się w to nie wpakowała. Z różnych powodów. Nie chce niepotrzebnie się przywiązywać, bo z tego wynikają tylko same kłopoty, rozczarowania, a zresztą ona nie należy do tych, które marzą o księciu z bajki i tak na prawdę to nawet nie wierzy w tą całą miłość. Po trzecie to wampir, który chciał ją zjeść na kolację... Przytknęła jedną dłoń do czoła. Po czwarte nawet się nie znają i nie liczy się jakieś dziwaczne wspomnienie, czy cokolwiek się zrodziło w jej głowie. Ponad to, wampir i nefilim - to się jeszcze nigdy nie udało. Zresztą niepotrzebnie to roztrząsa, to był zwykły, nic nieznaczący pocałunek. I tyle.

    OdpowiedzUsuń
  45. [Wybacz, że tak późno x_x
    Hm, co do wątku to może wybraliby się na wspólne polowanie, a później coś się jeszcze wymyśli? :3]

    Vanessa

    OdpowiedzUsuń
  46. [ Gdzie się podziewasz? Smutam tutaj ;_; ]

    OdpowiedzUsuń
  47. [Też się zastanawiałam, kiedy dodam kartę, bo szło mi jak po grudzie:> Też mam nadzieję, że zostanę na dłużej, szczególnie, że ostatnio nie miałam czasu na blogi. Masz ochotę na wątek?]

    Jack Kinley

    OdpowiedzUsuń