SOPHIA ORNANO
Akademik, pokój numer osiem, piętro trzecie
Urodzona na początku osiemnastego wieku, jako najmłodsza i jedyna córka francuskiego szlachcica, który pod koniec swego życia nie pozostawił nic cennego po sobie. Wydana za mąż w wieku siedemnastu lat za wampira, który postanowił zrobić z niej Dziecko Nocy gdy skończyła ledwie dziewiętnaście. Pół wieku później udało jej się uciec od swego męża, co spowodowało że już nieprzerwanie musiała podróżować, byleby nie zostać przez niego odnaleziona. Do Instytutu przybyła kilka miesięcy temu, chcąc w końcu odnaleźć miejsce gdzie odzyska spokój oraz stabilność, a również będzie mogła zemścić się na byłym małżonku, który nadal łudzi się że, uda im się odnowić dawno zawarte małżeństwo.
Życie miało być piękne. Miało być bajką, która zakończy się szczęśliwym happy endem, a ona będzie żyła długo i szczęśliwie w przepięknej posiadłości u boku pięknego panicza. On, z którym się związała, którego pokochała, potrafił udawać, grać i omamiać jak nikt inny. Potrafił mówić piękne słowa, które chciała usłyszeć, potrafił zdobyć jej zaufanie, i wykorzystać tak, by tylko jemu była uległa i podporządkowana. Zabił w końcu w niej resztki godności i zaufania do ludzi, wmówił że bez niego będzie nikim, że sobie nie poradzi. Zrobił poważny błąd, zamieniając ją w wampira, darując wieczne życie, które na początku nie przyjęła zbyt entuzjastycznie. Przez niemalże osiemdziesiąt lat trwała wiernie u jego boku, uśmiechała, i odgrywała kochającą i wierną żonę. Zmienił ją. Zmienił ją na osobę zimną, ironiczną i złośliwą. Sprawił że stała się wybornym zabójcą, który bez mrugnięcia okiem, oraz zastanowienia się potrafi pozbawić człowieka życia. Bo przecież ludzie to słabe istoty, które są jedynie pożywieniem. Niczym więcej. Uciekła w końcu od niego, pozwoliła sobie na samotne życie, które nie będzie nikomu podporządkowane, i to ona będzie sobie stawiać zasady, nikt inny. Przez większą część wampirzego życia po prostu uciekała, ukrywała się, zmieniała tożsamości, byleby nie natrafił na jej ślad, byleby jej nie znalazł. Bo wie, że jeśli tak się stanie, zabije ją. A śmierć jej nie odpowiada. Bo ona kocha życie. Mimo iż trwa ono już zdecydowanie zbyt długo.
--------------------------------------------------------------------------------------
cytat z Draculi <3
jakaś nieznana (albo i znana pani, bo szukać mi się nie chciało) na zdjęciu.
wątki, powiązania. MĘŻA SZUKAM, CHĘTNY KTOŚ?
[No i znowu się spotykamy *_* Cudowna Panienka! <3]
OdpowiedzUsuńCain
[Wątek musi być nie ma bata :D. Tylko jak zawsze z mojej strony brak pomysłów xD]
OdpowiedzUsuńCain
[ Witam w londyńskim Instytucie dla Nocnych Łowców! Mam nadzieję, że pozostaniesz z nami na bardzo długo i będziesz się świetnie bawiła. Karta jest w porządku, ciekawa, dobrze napisana. Jedynie do czego mogłabym się przyczepić to brak dokładnego wieku Sophii, tak to wszystko się zgadza. Twój pokój mieści na piętrze trzecim i ma numer osiem. Życzę wielu ciekawych wątków! ;) ]
OdpowiedzUsuńMarco
[Witamy wśród autorów ;)
OdpowiedzUsuńJak na mój gust za dużo tu wampirów, ale myślę, że Mi jakoś to przełknie :D
Jeśli przyszedłby Ci jakiś pomysł na wątek z moją panią, to zapraszam do siebie.]
Mila
[Ouuu pomysł mi się podoba :) Ja mam zacząć czy Ty wolisz? :3 ]
OdpowiedzUsuńCain
[ Mówisz - masz! :3 Ale za nic w świecie nie mogę połączyć w wątku wilkołaka i wampira. Pomożesz? :3 ]
OdpowiedzUsuńLeah
[ O wiem! Może faktycznie Sophie nie przepada za wilczkami, a "nową" prześwietlałaby przez parę dni z daleka i doszła do wniosku, że w sumie nie jest taką zwyczajną szarą postacią, że w sumie warto byłoby ją lepiej poznać. Okazja nadarzy się, gdy któregoś wieczoru jakaś banda zaatakuje Leah w parku. Cóż w postaci człowieka niewiele mogłaby zdziałać, a z kolei gdyby się przemieniła to mogłoby być gorzej niż źle no i z opresji uratuje ją wampirzyca. Co myślisz? ;> ]
OdpowiedzUsuńLeah
[glowa mnie boli... ciezka w mysleniu dzis jestem ;...; tez lubie watki my dear xD pani wampirzyca co? hmmm to trudne, zalezy co bys chciala? spotkanie z przeszlosci... spontana lub terazniejszosc xD]
OdpowiedzUsuńElena
Witam.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna pani. Gdybym troszkę inaczej przemyślała jego historię, to na pewno zgłosiłabym się na męża Sophie. Choć charakterem na pewno by do niego pasował. :)
Możemy jednak założyć, że... Znał jej męża i przy okazji ją, kiedy stała wiernie u jego boku. A jako że nie była szczęśliwa, szukała pocieszenia u Klausa, na co on bardzo ochoczo przystał i witał ją od czasu do czasu w swojej sypialni, nie wiążąc z nią żadnych szczególnych uczuć, czy też więzi. Po prostu ją lubił (Ty możesz Sophie przypisać inne odczucia, możesz ją nawet zadurzyć). Kiedy zniknęła, nie szukał jej.
Do instytutu przybył dopiero niedawno, dlatego kobieta może zaskoczyć go swoją osobą i obudzić dawne wspomnienia.
Co Ty na to?
Niklaus
Będę bardzo, bardzo wdzięczna.
OdpowiedzUsuńWkleję Cię do powiązań jutro, ponieważ dziś chyba już nic ciekawego nie napiszę, a chciałabym żeby brzmiało to w miarę spójnie. :)
No chyba, że przypłynie wena.
Niklaus
[Mówisz masz xd]
OdpowiedzUsuńWreszcie zapadł mrok, a Cain bez żadnych oporów mógł wyjść na polowanie bez obawy spalenia przez promienie słoneczne. Znalazł na mieście kilka dość dobrych sztuk. Odegrał z nimi imponujące scenki, które zawsze go kręciły i podjudzały jego krwiożerczy instynkt. Po jakiś 2 godzinach w pełni zadowolony i najedzony wrócił do Instytutu. Czuł jak energia w, nim buzuje, a przyjemne ciepło rozchodzi się falami po jego ciele. Uczucie zaspokojonego głodu było niebiańskie. Nie miał już nic do roboty, więc postanowił, że wróci do siebie.
Szedł powoli korytarzem, gdy wpadł na jakąś drobną postać. Już chciał warknąć, gdy zdał sobie sprawę kim ona jest.
- Sophia - zamruczał uważnie przyglądając się wampirzycy.
Z kolei Leah w dzieciństwie mogła się nasłuchać miliona przestróg takich jak choćby ta, by zawsze panować nad swoim temperamentem. Przecież nie chcesz nikomu urwać głowy, mawiała jej matka żartobliwym tonem, choć w sumie mówiła całkiem poważnie, a mała Leah mogłaby to zrobić, gdyby ktoś zalazł jej za skórę. Wystarczyła chwila nieuwagi, jakiś nieprzychylny komentarz czy brak porozumienia i żar, który tlił się gdzieś w głębi niej samej rozpalał się w mgnieniu oka uwalniając prawdziwą bestię. Oczywiście bywały takie okresy, gdy nawet pod postacią wilka Leah czuła się na tyle pewnie by zbliżyć się do ludzkich siedzib bez obawy, że mogłaby kogoś zaatakować. Życie wilka nie było wcale łatwe. Jeszcze te przeklęte wampiry, które kręciły się tu i tam siejąc zamęt. Dobrze, że jako najmłodsza z watahy zawsze była obserwowana choćby kątem oka i z każdej pułapki, zastawianej przez owych krwiopijców, którym najwyraźniej niesamowitą radość sprawiało torturowanie wilków, bywała wyciągana.
OdpowiedzUsuńMłoda Manning nigdy nie lubiła tej strony swojego jestestwa i wielokrotnie próbowała manifestować swój bunt, lecz na likantropię nie było lekarstwa. Ani jemioła, ani tojad, ani żadne ziele nie działało na Leah, no chyba że chciała nabawić się kataru, bo niektóre z ziół wywoływały u niej jedynie reakcje alergiczne. Tylko srebro potrafiło zranić, a rany zadane tym metalem jątrzyły się bardzo długo, choć inne goiły się na niej, jak na przysłowiowym psie. Ot takie było to życie panny Leah.
Do momentu starcia się Liama z Jeremym jakoś to wszystko się układało, ale gdy ranny ojciec dziewczyny padł przed młodszym bratem wszystko miało się zmienić. Jeremy już ostrzył sobie zęby na młodą partnerkę, bo przecież miał do niej pełne prawo jako pan i władca. Leah tego nie chciała, wolała uciec niż zostać skazaną na jego łaskę. Ten facet od zawsze przyprawiał ją o dreszcze. Był nieprzewidywalny i brutalny, a jego uroda zupełnie nie oddawała szaleństwa, które Leah widziała w jego ciemnych jak noc oczach.
Ucieczka okazała się jedynym słusznym wyjściem z tej sytuacji, a Instytut dał jej schronienie jakiego potrzebowała. Tej nocy nie potrafiła już dłużej usiedzieć w miejscu. Księżyc dążył ku nowiu, a to również wpływało na młodą wilczycę. Energia buzowała w niej, a wszystko dookoła nagle nabrało intensywniejszych barw i zapachów. Świat był dużo piękniejszy tej nocy, gdy spacerowała wybrukowanymi alejkami jednego z parków w samym centrum Londynu. Dziwne, że nikt więcej nie wpadł na tak genialny pomysł. Dookoła panowała niemal idealna cisza przerywana jedynie pohukiwaniem sów oraz sporadycznie szumem pojedynczych samochodów przejeżdżających ulicą niedaleko stąd. I właśnie wtedy drogę zastąpiło jej paru chłopaków, którzy uśmiechali się wyraźnie z czegoś zadowoleni. Ich źrenice były wyraźnie pomniejszone, a do nozdrzy Leah dotarł smród taniego alkoholu, którym najwyraźniej się raczyli.
- Cześć, mała – wybełkotał jeden z nich, chwytając Leah za przedramię. – Może się zabawimy? – po parku rozniósł się rechot wszystkich zebranych mężczyzn. Manning warknęła, ale nieproszeni towarzysze najwyraźniej nie zwrócili na to uwagi. Żaden z nich nawet w najśmielszych snach nie przypuszczał, że ma przed sobą istotę, która w innej fazie księżyca mogłaby go rozszarpać na strzępy. – Gdzie się tak spieszysz?
UsuńNa to pytanie nie zdążyła odpowiedzieć, nie żeby chciała… Po prostu poczuła znajomy zapach, a później usłyszała również głos, który przyprawiał ją o dreszcze za każdym razem, gdy go słyszała. Wampiry miały charakterystyczny tembr głosu, choć ludzie chyba nigdy nie zwrócili na to uwagi, dla nich był to po prostu bardzo melodyjny dźwięk, uwodzicielski i przyjemny dla ucha. Dla wilka było to przesadnie słodkie. Nie mniej cieszyła się, że wampirzyca stanęła w jej obronie. Sama pewnie by sobie nie poradziła, a nawet jeśli to za chwilę zjechałaby się tutaj policja i Bóg jeden wie co jeszcze, by obejrzeć strzępki ciał.
- Nie sądzę by warto było brudzić sobie ręce – zaznaczyła krzyżując ręce na piersi, bacznie obserwowana przez tych kilku mężczyzn, którzy nie zdawali sobie sprawy w jak wielkim niebezpieczeństwie się znaleźli. – To jest ten moment, w którym powinniście dać nogę – Leah przechyliła lekko głowę w bok i wzruszyła ramionami. Zerknęła przelotnie na wampirzycę, którą widziała kilkakrotnie w Instytucie i uśmiechnęła się pod nosem, widząc jak pod jej ubraniem mięśnie prężą się jakby za chwilę miała zacząć polowanie.
Leah
Bywały dni, kiedy wspominał. Musiał przyznać sam przed sobą, że napotkał w swoim życiu osoby, które w jakiś magiczny sposób pobudziły kilkakrotnie jego serce. Gdyby jednak chcieć to do czegoś porównać, byłoby to raczej szarpnięcie struny harfy aniżeli wzburzony ocean, a on nic nie potrafił na to poradzić. Czerpał przyjemność ze wszystkiego, co widokiem cieszyło jego oko, ze wszystkiego, co dźwiękiem mile łechtało jego słuch, ze wszystkiego z czego chciał. Lecz uczucia od zawsze były głęboko zakopane w jego ciele i prawdę mówiąc on osobiście sądzi, że już dawno wygasły – chociażby przez wzgląd na ich zaniedbanie i brak pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńW wieku XV był jeszcze dzieckiem. I choć dzieciństwo Niklausa nie należało do najprostszych, za każdym razem wspomina je z błogim uśmiechem na ustach. Tylko za tamtych czasów nie musiał martwić się o własną skórę, tylko wtedy nad jego losem czuwała rodzina, która zapewniała mu spokojny i miły sen.
Wiek XVI przyniósł ze sobą rewolucję, nie tylko na świecie, ale również w jego życiu. To wtedy został przemieniony w to, czym jest do tej pory i to właśnie na przestrzeni tego stulecia ujrzał słońce po raz ostatni, stając się znieczulonym krwiopijcą. Czasem aż ciężko mu uwierzyć, że to wszystko potoczyło się tak niespodziewanie i tak szybko, ale nie zwykł żałować swojej przeszłości skoro i tak nie mógł jej zmienić.
Wiek XVII był dla niego drugim życiem. To tutaj w pełni odkrył i opanował swoje zdolności, wykorzystując je przy każdej możliwej okazji. Manipulował ważnymi jednostkami politycznymi, czekając na skutki przejawiające się masowo – ludzkość cierpiała, lub wręcz przeciwnie zyskiwała dzięki tym decyzjom bardzo wiele przywilejów. Miał dobrą zabawę, oj tak.
Wiek XVIII rozpoczął samotnie, podróżując z kontynentu na kontynent i poznając tym samym tajniki poszczególnych narodowości. Badał tamtejsze zwyczaje, a przede wszystkim uciechę zapewniały mu różnorakie temperamenty kobiet, które lgnęły do niego jak muchy. Najciekawszym jednak jest to, które z nich ukochał sobie najbardziej... Oczywiście – Francuzki. Kobiety te były pełne przepychu, wystrojone i upudrowane do granic możliwości, jednak miały w sobie coś, co Niklaus cenił najbardziej. Pożądanie skrywało się pod ich sukniami, namiętność miały wplecioną we włosy, a ochota na nie rosła z każdym wypowiedzianym przez nie słowem. W końcu z jakiegoś powodu francuski został nazwany językiem miłości, prawda?
Podczas pobytu w okolicach Bordeaux, natknął się na pewnego jegomościa. Wampir ten wiekiem dorównywał jemu samemu, a charakter mężczyzny odpowiadał Sørensenowi tak bardzo, że oboje postanowili zacieśnić więzi i korzystać wspólnie z uciech nocy. Polowali, zabijali, nieraz płatali figle jak małe dzieci, aby następnie udać się na dostojny bal i zauroczyć co najmniej połowę przybyłych. Jednym słowem korzystali wspólnie ze wszystkiego. Do czasu, kiedy pojawiła się Sophia.
Młoda dziewczyna, która została wydana za mąż za jego towarzysza, od razu wpadła Szwedowi w oko. Była przerażona otaczającą ją rzeczywistością, tym bardziej od momentu, kiedy również stała się wampirem. Wszystko było nowe, bardziej wyraziste, wszelkie bodźce oddziaływały na nią tak mocno, że Francuz nijak mógł jej pomóc. I nijak chciał to zrobić, w końcu była jego własnością i tylko to się liczyło.
Romans brunetki z Niklausem był tylko kwestią czasu, a jako że on znał męża kobiety o wiele za dobrze, wiedział jak odpowiednio ukrywać i tłumaczyć ich potajemne schadzki, których było... Bardzo, bardzo wiele.
Pewnego dnia uciekła, a on czasem zastanawiał się gdzie podziewa się obecnie. Czy znalazła schronienie przed rozwścieczonym mężem, który do dziś przeczesuje wsie, miasta i wielkie metropolie tylko po to, aby ukarać ją za nieposłuszeństwo? Biedna istota - prawie jej współczuł, a kiedy zajmowała jego myśli, miał wrażenie że czuje zapach jej delikatnych, różanych perfum.
UsuńZaraz... To nie wrażenie.
- Sophia. - powiedział cicho i zatrzymał się natychmiast.
Na drugim końcu korytarza dostrzegł sylwetkę kobiety. Tak znajomą, że nie musiał dłużej zastanawiać się, kto jest jej właścicielką. Brązowe kaskady włosów opadały na jej ramiona, a spomiędzy jej rozchylonych warg nie dosłyszał żadnego oddechu. Nie spodziewała się go tutaj, tak samo jak on jej.
Jeszcze przed chwilą patrzył na nią z daleka, teraz, sekundę później stał od niej oddalony o kilka milimetrów.
- Sophia. - powtórzył i położył dłoń na jej karku, odgarniając tym samym część jej włosów.
Przysunął nieznacznie swoją twarz, a gdy jego usta napotkały jej wargi, złożył na nich z dawna wyczekiwany pocałunek. Była zbyt zaskoczona, aby cokolwiek odwzajemnić. Czuł to po jej spiętych mięśniach i widział, spoglądając w jej ponętne piękne oczy, które pozostawały otwarte.
Kiedy oderwał się od kobiety, wniebowzięty nie wyprostował się nawet. Trwał przygarbiony, z czołem opartym delikatnie o głowę kobiety.
- Tęskniłem. - wyszeptał.
Jak nazywa się jej mąż?
Niklaus
Kobieta wyglądała na tak szczęśliwą, że nie zamierzał jej tego zabierać. Pozwolił się dotykać, pieścić, całować, a gdy wtuliła się w jego tors oczywiście odwzajemnił uścisk, oplatając jej drobniutkie ciało swoimi ramionami i trwał w tej pozycji prze dłuższą chwilę.
OdpowiedzUsuńNie mógł zmusić się do uczuć. I choć na sam widok kobiety coś w nim drgnęło, był pewny swych emocji i wiedział, że była to tylko euforia wywołana wspomnieniami. Dawniej on również wyczekiwał ich spotkań, choć może nie tak gorąco jak kobieta. Kiedy zakradała się do jego izby sypialnianej, witał ją w drzwiach przepełniony pożądaniem i wypuszczał stamtąd tylko wtedy, gdy groziła mu podejrzeniami Felixa. Po każdym wspólnym uniesieniu, odprowadzał kochankę rozanielonym wzrokiem, a czasem nawet podążał za nią przez pewien odcinek drogi, kiedy to kobieta udawała że absolutnie go nie dostrzega.
Uwielbiał te ich gierki, podchody, a po pewnym czasie do gustu przypadły mu nawet spacery, na których ich kontakt fizyczny ograniczał się do minimum. Zazwyczaj z kobietami robił zdecydowanie co innego, jednak właśnie wtedy doszedł do wniosku, że zwykły dialog z płcią przeciwną nie wychodzi mu tak najgorzej. Był pełen podziwu zarówno dla samego siebie, jak i dla niej. W końcu sam nigdy by się na to nie porwał, a za jej sprawą dawał się namówić za każdym razem.
Tak naprawdę, nie musiał zadawać brunetce żadnych pytań, gdyż fakt gdzie się podziewała był jedynie jej prywatną sprawą, a dla niego tylko zaspokojeniem ciekawości. Oczywiście nieraz błądził myślami wokół jej osoby, lecz w jego umyśle pojawiały się obrazy ze wspólnie spędzonych nocy, a nie cierpienie z ich utraty. Odeszła? Odeszła, była to jej osobista decyzja i jeśli ktokolwiek poniósł i odczuł konsekwencje, to ona sama.
Lekko, nie chcąc wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, odsunął kobietę od siebie tak, aby móc spojrzeć w jej oczy i odgarnąć z czoła niesforny kosmyk włosów.
- Wiem, słońce. – odpowiedział, nadal utrzymując rękę na wysokości jej twarzy, a kiedy wskazującym palcem obwiódł kontur jej ust, opuścił dłoń i stanął wyprostowany, nie cofając się ani o krok.
Jego twarz przybrała poważniejszy wyraz. Wyraźnie zastanawiał się nad tym, co powinien teraz powiedzieć, bo choć nie musiał tego robić to w jego głowie masowo tworzyły się pytania, na które nie znał odpowiedzi. Chciał ostatecznie wiedzieć gdzie była, co robiła, dlaczego to zrobiła, dlaczego skoro tęskniła postanowiła opuścić tamto życie, dlaczego nie postawiła się mężowi, co robi w tym miejscu i dlaczego trafił tutaj teraz, i tak dalej, i tak dalej. Uznał, że najprostszym rozwiązaniem będzie nie pytać. Albo pytać po kolei.
- Dość długie zrobiłaś sobie te wakacje. – zaczął, obracając wszystko w lekki żart.
Przechylił nieznacznie głowę, unosząc lewy kącik ust i po krótkim namyśle wystawił w kierunku kobiety swoje przedramię, zapraszając ją tym samym do spaceru. Tego, który tyle razy odbywali, przechadzając się po pięknych, francuskich ogrodach.
- Gdzie się podziewałaś? – spytał, spoglądając w przestrzeń przed sobą i nie zerkając w stronę idącej obok niego piękności.
Niklaus
Zaśmiał się krótko, choć donośnie.
OdpowiedzUsuń- Skarbie – zerknął na nią kątem oka – Dlaczego użyłaś w tym pytaniu czasu przeszłego? – nieświadomie uniosła się jedna z jego brwi, a całą uwagę skupił na wspomnieniach z okresu, o który go teraz pytała.
Dla niego, a przynajmniej tak odbierał to wszystko w chwili obecnej, był to jeden wielki kabaret. Moment, w którym Sophia postanowiła opuścić swojego męża był dla niego tak niespodziewany, że był niemalże bardziej zdziwiony całym zajściem, aniżeli sam Felix. Niklaus miał jednak nad przyjacielem pewną przewagę – to on, kochanek, wiedział o wszystkich spotkaniach, romansie, o tym jak wampirzyca była nieszczęśliwa. On, a nie jej mąż, który wówczas zachodził w głowę co się z nią takiego stało i najważniejsze, dlaczego stało się to tak nagle, gdy tego w ogóle nie podejrzewał.
Związek z Felixem sprawił, że Sophia nie była już tą samą dziewczyną, z którą blondyn na początku się spotykał. Tamta była niewinna, nieśmiała, przestraszona i szukająca pocieszenia. Jedyne, co łączyło obecną brunetkę z tą z przeszłości, to szukanie pocieszenia, które zawsze znajdowała w jego ramionach. A on nigdy, przenigdy jej tego nie odmówił i raczej tego nie zrobi.
- Nadal cię szuka. – stwierdził apatycznie i zatrzymał się przy schodach prowadzących do ogromnego i majestatycznego hallu.
Omiótł wzrokiem całe pomieszczenie, a wysokie sufity budynku nadawały gmachowi tak wyraźnie dworski charakter, że miał wrażenie odbywanej retrospekcji. Jedyną różnicą było to, że wtedy nie rozmawiał z nią o tym co robiła bez niego, a wręcz przeciwnie – co będzie w stanie zrobić z nim.
Powoli zeszli ze schodów, a odgłos ich kroków unosił się w powietrzu i echem odbijał się od ścian.
- Musisz mi uwierzyć, Sophie. Jeśli martwisz się o własną skórę, nie możesz więcej uciekać. – zatrzymał się i położył wolną dłoń na swoim przedramieniu, kładąc ją tym samym na ręce dziewczyny – Każdy dzień polowań na ciebie sprawia, że furia przyćmiewa jego ostatki człowieczeństwa. Jeszcze do niedawna jakieś tam posiadał, teraz szczerze wątpię. – skrzywił się w uśmiechu, chcąc tymi słowami ukazać jej powagę sytuacji.
Oboje znali Felixa bardzo dobrze, choć każde z nich poznawało go z nieco innej strony. Wszystko jednak sprowadzało się do tego, że prawdopodobnie miał rację i chciał za wszelką cenę przekonać do tej racji kobietę.
Niklaus
Bardzo chętnie napiszę z tobą wątek. Zaczniesz? Bo ja, szczerze mówiąc nie mam na razie pomysłu
OdpowiedzUsuńJayson