Ponad tysiąc lat temu demony z innych światów dokonały inwazji na ludzkość.
Anioł Razjel zmieszał w kielichu, zwanym później Kielichem Anioła, swoją krew z
krwią człowieka. Tym samym dał początek nowej rasie, pół ludziom pół aniołom,
zwanym Nefilim, zdolnym do walki z demonami. Po dziś dzień przebywają wśród
nas, ukrywając się. Są naszą niewidzialną ochroną przed złymi istotami
podróżującymi między wymiarami. Do ich obowiązków należy również utrzymanie
pokoju między walczącymi mieszkańcami podziemnego świata. Nocni Łowcy tworzą
Instytuty, lokalne bazy, będące symbolem władzy i świętości Nefilim. Są także
schronieniem niektórych Podziemnych i Przyziemnych, pomagających zabijać
demony. Większość z nich ulokowana jest w kościołach, a ich głównym celem jest
przygotowanie młodych do walki z demonami.
Instytut Nocnych Łowców w Londynie powstał wieki temu. Evan Hemmings pragnął zaprowadzić ład i porządek w tym jakże niezwykłym mieście. Chciał zjednoczyć wszystkim nocnych łowców przeciw diabolicznym demonom zła. Zebrał grupkę swoich najwierniejszych przyjaciół i polecił im wyruszyć na poszukiwania. Błąkali się oni po ulicach Londynu wypełniając zadaną im misję. Nie chcieli zawieść. Po kilku dniach samotnych wędrówek przybyli do opuszczonego zamku - zamku, który od tamtej pory był ich schronieniem. Evan serdecznie powitał wszystkich nefilim i zwołał naradę. Mężczyzna przekonał wszystkich do swoich idei. Wtedy łowcy zaczęli przechodzić treningi, które wyszkoliły ich na jeszcze lepszych wojowników. Instytut przez kolejne lata rozwijał się. Co rusz przybywało nowych kadetów, którzy żądali stawić czoła całemu złu. Kierowani zasadą ,,To co nas niszczy, musi zostać zniszczone" rozproszyli się po całej Europie. Przekonywali wszystkich przyziemnych i podziemnych, by stanęli po ich stronie.
W każdym potężnym mieście grupka Nefilim zwalczała demony. Wszyscy wracali pod koniec roku do siedziby, gdzie zdawali raport z wędrówki i wspólnie spędzali chwile wolne od ciągłych walk. Do czasu. Pewnego mroźnego grudniowego dnia instytut został zaatakowany. Demony wtargnęli do jego wnętrza rujnując wszystko co stanęło na ich drodze. Evan Hemmings wraz z kilkoma nocnymi łowcami uciekł do podziemi. Schronili się oni tam i nadsłuchiwali okrzyków bojowych nefilim. Uznali się za tchórzy, ale mimo wszystko przeczekali bitwę. Ósmego dnia po napadzie opuścili bezpieczne schronienie i przeliczyli straty. Niewielu przeżyło. Jednak ci, którzy byli najlepiej wyszkoleni bronili do końca murów zamku. Od tamtej pory Instytut poszerzył zakres treningów i szkoleń. Założone też niewidzialną barierę ochronną.
Instytut Nocnych Łowców w Londynie powstał wieki temu. Evan Hemmings pragnął zaprowadzić ład i porządek w tym jakże niezwykłym mieście. Chciał zjednoczyć wszystkim nocnych łowców przeciw diabolicznym demonom zła. Zebrał grupkę swoich najwierniejszych przyjaciół i polecił im wyruszyć na poszukiwania. Błąkali się oni po ulicach Londynu wypełniając zadaną im misję. Nie chcieli zawieść. Po kilku dniach samotnych wędrówek przybyli do opuszczonego zamku - zamku, który od tamtej pory był ich schronieniem. Evan serdecznie powitał wszystkich nefilim i zwołał naradę. Mężczyzna przekonał wszystkich do swoich idei. Wtedy łowcy zaczęli przechodzić treningi, które wyszkoliły ich na jeszcze lepszych wojowników. Instytut przez kolejne lata rozwijał się. Co rusz przybywało nowych kadetów, którzy żądali stawić czoła całemu złu. Kierowani zasadą ,,To co nas niszczy, musi zostać zniszczone" rozproszyli się po całej Europie. Przekonywali wszystkich przyziemnych i podziemnych, by stanęli po ich stronie.
W każdym potężnym mieście grupka Nefilim zwalczała demony. Wszyscy wracali pod koniec roku do siedziby, gdzie zdawali raport z wędrówki i wspólnie spędzali chwile wolne od ciągłych walk. Do czasu. Pewnego mroźnego grudniowego dnia instytut został zaatakowany. Demony wtargnęli do jego wnętrza rujnując wszystko co stanęło na ich drodze. Evan Hemmings wraz z kilkoma nocnymi łowcami uciekł do podziemi. Schronili się oni tam i nadsłuchiwali okrzyków bojowych nefilim. Uznali się za tchórzy, ale mimo wszystko przeczekali bitwę. Ósmego dnia po napadzie opuścili bezpieczne schronienie i przeliczyli straty. Niewielu przeżyło. Jednak ci, którzy byli najlepiej wyszkoleni bronili do końca murów zamku. Od tamtej pory Instytut poszerzył zakres treningów i szkoleń. Założone też niewidzialną barierę ochronną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz