piątek, 1 sierpnia 2014

Krwią spisane.

Hope
Rok 1774
   Masz rodzinę? Przyjaciół? Znajomych? Ludzi, za których oddałbyś życie? Zapewne tak, ale czy ktoś z nich był kiedyś chory psychicznie? Jeśli nie zaprzeczasz, nie boisz się prawdy, zapewne odwiedzałeś już szpital psychiatryczny. Wyobraź więc sobie, że znów tam jesteś... Miejsce przerażające, mające wzbudzać w pacjentach uczucie bezpieczeństwa, wywołuje w nich jedynie jeszcze większy ból i strach. Przechodzisz ciemnym korytarzem oświetlonym świecami mijając przytłaczające swą wielkością pokoje. Ściany zalane są bielą... biel, jest synonimem czystości i niewinności, szarość kojarzy się jedynie z brudem.. słyszysz od mamroczącej coś pod nosem pacjentki. Błądzisz po wywołującym ciarki zakładzie nie wdając się w żadne dyskusje. Oprócz dziewczyny na swej drodze spotykasz jeszcze więcej ludzi odzianych w jasne szaty przypominające prześcieradła, niektórzy mają na sobie nie wygodne kaftany, obserwujesz ich. Nie pewnie, nie chcesz bowiem robić tego zbyt nachalnie, nie umiesz się jednak powstrzymać i co i rusz zerkasz w ich stronę. Tak, wariaci to dość ciekawy widok. Niektórzy płaczą, inni śmieją maniakalnie, jest jednak jeszcze jedna osoba pośród tego towarzystwa… Młoda dziewczyna o jasnych włosach na której twarzy widać jedynie złość, zdenerwowanie, jej oczy niemal porażają chłodem, kiedy spogląda w Twoją stronę czujesz przenikliwe zimno rozchodzące się po całym Twoim ciele. Nastolatka, bowiem jej wiek wyceniłeś na jakieś siedemnaście, może osiemnaście lat, mogłaby być uznana za ładną dziewczynę, gdyby nie czarne, lekko przerażające cienie pod oczami, popękane usta i włosy przypominające kłosy podczas żniw. Nie uśmiecha się, nie płacze, jest nader spokojna… Zupełnie nie pasuje do tego miejsca. Jej ubranie nie jest także typowe choć różni się tylko kilkoma szczegółami. Na lewym nadgarstku spoczywa bransoletka, z dobrej jakości srebra z zawieszką o dość tajemniczym kształcie. Dziewczyna dotyka chłodnego metalu obracając go w palcach, najpewniej jest to pewnego rodzaju tik nerwowy, zauważasz wspominając cytat z księgi jaką zdążyłeś niedawno przeczytać. Jasnoróżowy kwiatek wetknięty za ucho także nie wydaje się wpasowywać w otoczenie, jest świeży, a w tutejszym ogrodzie nie widziałeś podobnego. Ktoś musiał ją odwiedzić, nie ma innej szansy. Gdy podniosła się z podłogi uznałeś, że jest od ciebie niższa, a przecież ty także nie należysz do wysokich. Emanowała z niej dziwna aura, jakby niewidoczna poświata mówiąca „lepiej trzymaj się z daleka”. Postanowiłeś posłuchać tego niemego rozkazu… Uśmiechasz się sam do siebie nie mogąc uwierzyć jak bardzo ta zwykła osiemnastolatka Cię przestraszyła. To dziwne, naprawdę, naprawdę dziwne… Czekasz jednak dalej na upragnioną chwilę kiedy to wybije godzina odwiedzin u twojego bliskiego, masz wciąż mimo wszystko ciekawe zajęcie na brutalne zabicie czasu. Blondynka której się przyglądałeś unosi wzrok obdarzając cię czujnym i lekko zdenerwowanym spojrzeniem. Wiesz, że nie podoba jej się to, iż tak jawnie się jej przyglądasz, zawstydzony odwracasz więc głowę w zupełnie innym kierunku, gdy jednak wraca ona do poprzedniej pozycji odkrywasz, że tajemnicza nastolatka zniknęła. Rozglądasz się nerwowo nie mogąc wydusić ani słowa, siostra zakonna patrzy na ciebie zdziwiona i z dość pobłażliwym, ironicznym uśmiechem. Przecierasz oczy starając się uspokoić, nie chcesz przecież zhańbić rodu i także zostać tu zamkniętym. 

 
Rok 1775
   Nazywa się Eunika Lannister. Póki co nie udało mi się nawiązać z nią żadnej rozmowy. Jedynie informacje jakie posiadamy na jej temat pochodzą od rodziny. Nie odezwała się ani słowem do nikogo kiedy jej zastępcza matka ją tutaj przysłała utrzymując, że od dnia jej osiemnastych urodzin zaczęły dziać się z nią dziwne, w dużej mierze przerażające i zdecydowanie złe rzeczy. Nie, to wcale nie jest wyrodne czy złe jak to pan ujął, to jedynie spełnianie matczynego obowiązku. Dziewczyna nie potrafi bowiem wyrażać skruchy, trzeba ją tego nauczyć. Nie pragnie także odpokutować swych win, a to bezsprzecznie objaw czegoś złego. Jej rodzina potwierdziła bowiem, iż ich przybrana córka jest poważnie chora, umysłowo oraz duchowo, może mieć to związek z biologiczną rodziną, jej prababka, jak donoszą kronik uznana została za czarownicę i stracona, matka natomiast popełniła samobójstwo, co jasnym jest dowodem na to, że kobieta cierpiała na zaburzenia psychiczne.
Dziewczyna próbowała nawet podpalić dom, na całe szczęście jej starszy brat szybko zapobiegł rozprzestrzenianiu się ognia i uratował posiadłość pod nieobecność rodziców. Później próbowała go zamordować, dwukrotnie. Nadal myśli więc pan, że to wszystko jest jedynie kwestią przypadku, a panienka Lannister znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie? Myślę, że zgodzisz się tak czy inaczej ze mną w kwestii, że ta osoba ma poważnym kłopot, a my próbujemy oczyścić jej ducha. Czuje, że tą dziewczyną zawładnęły złe siły, w jej pokoju można niemalże wyczuć śmierć, zupełnie tak jak i od niej samej. Czy próbowaliśmy egzorcyzmów? Jestem księdzem dość szeroko wykształconym w tym temacie to jednak uważam, że tego rodzaju demonów nie da się wyplenić z duszy. Próbowaliśmy wszystkiego, nawet najgorsze tortury nie są w stanie przekonać jej do tego by cokolwiek powiedziała. Słyszałem jednak jak mówi, w nocy, najprawdopodobniej rozmawia z demonem, jej rysunki także na to wskazują. Obawiam się, że dla tej dziewczyny nic już nie da się zrobić.
__________________________________________________________

   Dnia 31-go października 1775 roku w płomieniach stanął szpital psychiatryczny imienia Marii Magdaleny w hrabstwie Essex. Nie odnotowano żadnych ocalałych, ogień niemal całkowicie zgładził budynek, w którym znajdowało się wówczas 27 pacjentów, 5 sióstr sprawujących nad nimi pieczę, a także ksiądz, który przeprowadzić miał ostatni egzorcyzm na jednej z pacjentek - Eunice Lannister.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz