Rok 1774
Masz
rodzinę? Przyjaciół? Znajomych? Ludzi, za których oddałbyś życie?
Zapewne tak, ale czy ktoś z nich był kiedyś chory psychicznie? Jeśli nie
zaprzeczasz, nie boisz się prawdy, zapewne odwiedzałeś już szpital
psychiatryczny. Wyobraź więc sobie, że znów tam jesteś... Miejsce
przerażające, mające wzbudzać w pacjentach uczucie bezpieczeństwa,
wywołuje w nich jedynie jeszcze większy ból i strach. Przechodzisz
ciemnym korytarzem oświetlonym świecami mijając przytłaczające swą
wielkością pokoje. Ściany zalane są bielą... biel, jest synonimem
czystości i niewinności, szarość kojarzy się jedynie z brudem.. słyszysz
od mamroczącej coś pod nosem pacjentki. Błądzisz po wywołującym ciarki
zakładzie nie wdając się w żadne dyskusje. Oprócz dziewczyny na swej
drodze spotykasz jeszcze więcej ludzi odzianych w jasne szaty
przypominające prześcieradła, niektórzy mają na sobie nie wygodne
kaftany, obserwujesz ich. Nie pewnie, nie chcesz bowiem robić tego zbyt
nachalnie, nie umiesz się jednak powstrzymać i co i rusz zerkasz w ich
stronę. Tak, wariaci to dość ciekawy widok. Niektórzy płaczą, inni
śmieją maniakalnie, jest jednak jeszcze jedna osoba pośród tego
towarzystwa… Młoda dziewczyna o jasnych włosach na której twarzy widać
jedynie złość, zdenerwowanie, jej oczy niemal porażają chłodem, kiedy
spogląda w Twoją stronę czujesz przenikliwe zimno rozchodzące się po
całym Twoim ciele. Nastolatka, bowiem jej wiek wyceniłeś na jakieś
siedemnaście, może osiemnaście lat, mogłaby być uznana za ładną
dziewczynę, gdyby nie czarne, lekko przerażające cienie pod oczami,
popękane usta i włosy przypominające kłosy podczas żniw. Nie uśmiecha
się, nie płacze, jest nader spokojna… Zupełnie nie pasuje do tego
miejsca. Jej ubranie nie jest także typowe choć różni się tylko kilkoma
szczegółami. Na lewym nadgarstku spoczywa bransoletka, z dobrej jakości
srebra z zawieszką o dość tajemniczym kształcie. Dziewczyna dotyka
chłodnego metalu obracając go w palcach, najpewniej jest to pewnego
rodzaju tik nerwowy, zauważasz wspominając cytat z księgi jaką zdążyłeś
niedawno przeczytać. Jasnoróżowy kwiatek wetknięty za ucho także nie
wydaje się wpasowywać w otoczenie, jest świeży, a w tutejszym ogrodzie
nie widziałeś podobnego. Ktoś musiał ją odwiedzić, nie ma innej szansy.
Gdy podniosła się z podłogi uznałeś, że jest od ciebie niższa, a
przecież ty także nie należysz do wysokich. Emanowała z niej dziwna
aura, jakby niewidoczna poświata mówiąca „lepiej trzymaj się z daleka”.
Postanowiłeś posłuchać tego niemego rozkazu… Uśmiechasz się sam do
siebie nie mogąc uwierzyć jak bardzo ta zwykła osiemnastolatka Cię
przestraszyła. To dziwne, naprawdę, naprawdę dziwne… Czekasz jednak
dalej na upragnioną chwilę kiedy to wybije godzina odwiedzin u twojego
bliskiego, masz wciąż mimo wszystko ciekawe zajęcie na brutalne zabicie
czasu. Blondynka której się przyglądałeś unosi wzrok obdarzając cię
czujnym i lekko zdenerwowanym spojrzeniem. Wiesz, że nie podoba jej się
to, iż tak jawnie się jej przyglądasz, zawstydzony odwracasz więc głowę w
zupełnie innym kierunku, gdy jednak wraca ona do poprzedniej pozycji
odkrywasz, że tajemnicza nastolatka zniknęła. Rozglądasz się nerwowo nie
mogąc wydusić ani słowa, siostra zakonna patrzy na ciebie zdziwiona i z
dość pobłażliwym, ironicznym uśmiechem. Przecierasz oczy starając się
uspokoić, nie chcesz przecież zhańbić rodu i także zostać tu
zamkniętym.
Rok 1775
Nazywa
się Eunika Lannister. Póki co nie udało mi się nawiązać z nią żadnej
rozmowy. Jedynie informacje jakie posiadamy na jej temat pochodzą od
rodziny. Nie odezwała się ani słowem do nikogo kiedy jej zastępcza matka
ją tutaj przysłała utrzymując, że od dnia jej osiemnastych urodzin
zaczęły dziać się z nią dziwne, w dużej mierze przerażające i
zdecydowanie złe rzeczy. Nie, to wcale nie jest wyrodne czy złe jak to
pan ujął, to jedynie spełnianie matczynego obowiązku. Dziewczyna nie
potrafi bowiem wyrażać skruchy, trzeba ją tego nauczyć. Nie pragnie
także odpokutować swych win, a to bezsprzecznie objaw czegoś złego. Jej
rodzina potwierdziła bowiem, iż ich przybrana córka jest poważnie chora,
umysłowo oraz duchowo, może mieć to związek z biologiczną rodziną, jej
prababka, jak donoszą kronik uznana została za czarownicę i stracona,
matka natomiast popełniła samobójstwo, co jasnym jest dowodem na to, że
kobieta cierpiała na zaburzenia psychiczne.
Dziewczyna
próbowała nawet podpalić dom, na całe szczęście jej starszy brat szybko
zapobiegł rozprzestrzenianiu się ognia i uratował posiadłość pod
nieobecność rodziców. Później próbowała go zamordować, dwukrotnie. Nadal
myśli więc pan, że to wszystko jest jedynie kwestią przypadku, a
panienka Lannister znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym
czasie? Myślę, że zgodzisz się tak czy inaczej ze mną w kwestii, że ta
osoba ma poważnym kłopot, a my próbujemy oczyścić jej ducha. Czuje, że
tą dziewczyną zawładnęły złe siły, w jej pokoju można niemalże wyczuć
śmierć, zupełnie tak jak i od niej samej. Czy próbowaliśmy egzorcyzmów?
Jestem księdzem dość szeroko wykształconym w tym temacie to jednak
uważam, że tego rodzaju demonów nie da się wyplenić z duszy.
Próbowaliśmy wszystkiego, nawet najgorsze tortury nie są w stanie
przekonać jej do tego by cokolwiek powiedziała. Słyszałem jednak jak
mówi, w nocy, najprawdopodobniej rozmawia z demonem, jej rysunki także
na to wskazują. Obawiam się, że dla tej dziewczyny nic już nie da się
zrobić.
__________________________________________________________
Dnia
31-go października 1775 roku w płomieniach stanął szpital psychiatryczny
imienia Marii Magdaleny w hrabstwie Essex. Nie odnotowano żadnych
ocalałych, ogień niemal całkowicie zgładził budynek, w którym znajdowało
się wówczas 27 pacjentów, 5 sióstr sprawujących nad nimi pieczę, a
także ksiądz, który przeprowadzić miał ostatni egzorcyzm na jednej z
pacjentek - Eunice Lannister.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz